ul. Dworcowa 24, 62-020 Swarzędz
+61 1000 998
ZGŁOSZENIA ALARMOWE: 112

Historia OSP Swarzędz

OSP Swarzędz

Autorstwa: Włodzimierza Buczyńskiego

Wstęp

Słowa straż pożarna przywodzi jednoznaczne skojarzenie z pożarem – niekontrolowanym rozprzestrzenianiem się ognia, które stwarza zagrożenie dla ludzi i obiektów nim objętych. Ognia będącego podstawą ludzkiej cywilizacji, a jednocześnie budzącego grozę, nieokiełznanego sprawcę zniszczenia jej wytworów w czasie pokoju i wojny. Ujarzmianie tego przerażającego żywiołu było jednym z najważniejszych działań w rozwoju ludzkiej kultury. Stąd walka z tym żywiołem ma niezmiernie długą historię.

Na ziemiach polskich już w 1347 r. w Krakowie ukazały się pierwsze przepisy przeciwpożarowe nazywane porządkami ogniowymi. Z roku 1462 pochodzą wydane w Poznaniu przepisy ustalające, że do pożaru obowiązani są zgłaszać się wszyscy obywatele. W dokumencie lokacyjnym Grzymałowa (Swarzędza) z 1638 r. Zygmunt Grudziński zapisał: (…) do wybudowania ratusza wydać drzewo, bosaki, drabiny do pożaru (…). o ile co nie daj Boże miasto od ognia miało być nawiedzone lub przez pożar ucierpiało lub ktokolwiek przez pożar by ucierpiał i pozostał w biedzie, to chcemy być pomocni do odbudowania dając nasze drzewo. Początków współczesnego pożarnictwa w Wielkopolsce można szukać w czasach zaboru pruskiego: ustawa o zarządzie policyjnym z 1850 r. zawierała przepisy przeciwpożarowe natomiast w 1883 r. została wydana ustawa o ogólnym zarządzie kraju z przepisami przeciwpożarowymi.  Od 1846 r. nakazem administracyjnym powoływane były obowiązkowe straże pożarne. Rok wcześniej założono pierwszą ochotniczą straż pożarną zaboru pruskiego  Ochotnicze Towarzystwo Ratunkowe w Poznaniu. W małych miasteczkach a także większych wsiach działały ochotnicze bądź przymusowe straże pożarne. W ramach obowiązku walki z ogniem gminy zobowiązane były do utrzymywania sikawek i innego rodzaju sprzętu. W „Dzieje Swarzędza” zapisano, że w ratuszu na początku XX w. przechowywano także sprzęt przeciwpożarowy W 1914 r. na ziemiach tego zaboru działały dwie straże zawodowe, 112 straży ochotniczych i 23 obowiązkowe zorganizowane w trzy związki strażackie. Swarzędzka straż była jedną z tych 112 ochotniczych.


Powstanie Ochotniczej Straży Pożarnej w Swarzędzu i jej działalność w latach zaborów

Ochotnicza Straż Pożarna została powołana pierwszego lipca 1907 roku. Jej powstanie wynikało raczej z potrzeb i nakazów prawa niż było spowodowane niszczycielskim pożarem, który sprawił, że pastwą płomieni padły nie tylko warsztaty pracy i majątek ruchomy ale i domy mieszkalne doprowadzając do ruiny materialnej społeczność miasta. Rozpoczynała działalność w mieście liczącym około 3 300 mieszkańców i mającym 107 ha powierzchni. Zamieszkałym w około 60% przez ludność polską, nieco ponad 1/3 niemiecką i w niecałych 5% żydowską. W chwili jej powstawania powszechną praktyką władz pruskich było utrudnianie działalności organizacjom społecznym, w których działali Polacy. Władze oraz miejscowa ludność niemiecka starały się nie dopuszczać Polaków do pełnienia różnych funkcji w strażach, a nawet utrudniały im wstępowanie do straży. Potwierdzają to, różniące się w szczegółach dwa wcześniejsze niestety anonimowe opracowania historii swarzędzkiej straży. Pierwsze z nich powstało zapewne w związku z jubileuszem 30 – lecia a drugie w końcu lat 50 – tych XX wieku. Ochotnicza Straż Pożarna w Swarzędzu złożona została dnia 1 lipca 1907 roku – bliższych danych dotyczących założenia nie ma oprócz kilku notatek i listy członków. Według tej listy ówczesna straż pożarna liczyła 46 członków, w tym tylko dwóch Polaków: Stanisław Jażdżewski i Jan Łakomy. Reszta to Niemcy i Żydzi. Kiedy w 1931 r. zajmowano się sprawą obchodów 25 – lecia istnienia w protokółach z posiedzeń Zarządu znalazły następujące zapisy: Protokularz z roku 1907 znajduje się u dh Zaprowskiego, równocześnie należy zbadać istnienie straży w tut. Magistracie tak samo zaprosić obywateli tut. Miasta którzy wstąpili przy założeniu straży (15.10.1931 r.), w 1932 r. Druh Zaporowski Ed. domaga się odnalezienia akt istnienia Straży Pożarnej, ponieważ akta znajdowały się w niemieckich rękach i są nie do odnalezienia: wobec tego p. burmistrz tut. miasta daje pełnomocnictwo do wglądu w akta Magistratu p. Druh. Zaporowskiemu i Zandeckiemu celem odnalezienia tychże. Niestety dziś nic nie wiadomo na temat tych dokumentów. Jednak straż ta nie była bardzo żywotną gdyż dnia 6 września 1913 r. na zarządzenie magistratu odbyło się zebranie celem zorganizowania i pobudzenia do życia Ochotniczej Straży Pożarnej. Członków liczyła razem 40. Od 06.09.1913 r. do 09.08.1917 r. odbyło się tylko sześć zebrań, a w czasie wojny światowej, gdzie wszyscy panowie zdolni do broni walczyli na naszych frontach, prawie całkiem przestała istnieć. Zapis E. Zaporowskiego z protokółach z lat międzywojennych podaje liczbę 32 członków, którymi kierował naczelnik burmistrz Sperling. Pod jego komendą strażacy dość często przeprowadzali ćwiczenia, dwukrotnie uczestniczyli w kursach przeprowadzanych w Bydgoszczy. Jest on zbieżny z zapisem następnego opracowania; Straż pożarną w Swarzędzu powołano w lipcu 1907 r. Należały do niej 32 osoby, w tej liczbie zaledwie kilku Polaków.

Prawdopodobnie w początkowym okresie istnienia straż nie miała stałej bądź wydzielonej siedziby. Potwierdza to zapis; W 1913 r. podjęto starania o wybudowanie remizy strażackiej z wieżą obserwacyjną w „Dzieje Swarzędza”. Edmund Zaporowski w swoim dzienniku pisanym w styczniu 1945 r. Aby chociaż w części zaznajomić przyszłych strażaków z działalnością straży od wybuchu II wojny światowej. napisał o zaginięciu w 1939 r. wszystkich akt i sztandaru znajdujących się w ratuszu. Nie są znane żadne dane odnośnie akcji gaśniczych w pierwszym, w czasach zaborów, okresie istnienia swarzędzkiej straży. Powstała ona w czasie kiedy to w miejsce budynków drewnianych zaczęto coraz powszechniej wznosić obiekty z cegły, zwykle nie wyższe niż 1 – 2 piętrowe. Jednak w mieście i pobliskich wsiach nie brakowało zabudowań wyłącznie z drewna często krytych słomą. Trzy lata później, w 1910 r. w Swarzędzu było 328 budynków mieszkalnych i 868 gospodarczych. Potrzebną do gaszenia pożarów wodę strażacy czerpali głównie ze studni. W 1911 r. było 6 studni publicznych i 126 prywatnych, oraz z wodociągu uruchomionego w 1907 r. w następnych latach rozbudowywanego (jeszcze w 1952 r. tylko 670 m sieci wodociągowej). Prawdopodobnie korzystali ze sprzętu, o którym w odniesieniu do okresu bezpośrednio po I wojnie światowej w jednym z przywołanych opracowań napisano, 1920 r. (…) sprzętu, oprócz paru starych węży tłocznych, 2 drabin hakowych, 1 francuskiej, 1 starej sikawki z roku 1878 oraz 2 zwijadeł na kołach, 2 stojaków hydrantowych, nie było. Umundurowanie bojowe składało się z 19 bluz brezentowych, 19 hełmów skórzanych, 4 pasów bojowych oraz 3 toporków. Być może dane te pośrednio określają też liczebność straży u progu niepodległości.

Od początku istnienia straży jej członkowie niewątpliwie musieli intensywnie uczyć się nowych technik walki z ogniem. Jeszcze kilkanaście lat wcześniej wystarczała umiejętność gaszenia paliw stałych, głównie drewna. Lampy naftowe zwykle inicjowały pożary, nie było wielkich zapasów tego paliwa. U zarania straży zjawiły się nowe wyzwania. W mieście pojawiły się liczne, pierwsza już w 1890 r., maszyny parowe, parowa stolarnia Fietza w 1904 r. zatrudniała 19 osób. Do 1914 r. do miejskiej sieci gazowej zostało podłączonych 118 budynków i 80 latarni ulicznych, które zastąpiły lampy naftowe. Już w latach 1909 – 1910 elektrownia Roberta Liefke dostarczała prąd do niektórych warsztatów rzemieślniczych i latarni na części ulic. Nieumiejętne gaszenie takich obiektów mogło prowadzić do groźnego w skutkach wybuchu, rozprzestrzeniania się ognia wreszcie zatrucia czy porażenia strażaków.

W sytuacji niemieckiej dominacji do końca I wojny światowej trudno stwierdzić czy i na ile straż swarzędzka, jak wiele ochotniczych straży pożarnych powstających i rozwijających się w okresie zaborów spełniała wielorakie funkcje w życiu społeczeństwa, wykraczające daleko poza cele, do których pełnienia była powołana. Bez względu na to należała do najstarszych, a zarazem do najbardziej zasłużonych dla społeczeństwa organizacji. Strażacy bez względu na narodowość swoją czy osoby dotkniętej tym strasznym żywiołem, przystępowali do walki z nim. W końcowej fazie I wojny światowej wielu Polaków uczestniczyło w walce o niepodległość. Działalność wychowawcza, kultywowanie tradycji i rozbudzanie ducha narodowego, wreszcie niejednokrotnie ukryty wojskowy charakter straży ogniowych spowodowały, że strażacy z zaboru pruskiego masowo wzięli udział w Powstaniu Wielkopolskim. Wśród powstańców ze Swarzędza byli tacy, którzy już byli strażakami bądź zostali nimi w wolnej Polsce i dobrze zasłużyli się swarzędzkiej straży w okresie międzywojennym. Dowodem tego są zapisy z posiedzeń Zarządu (20.11.1928 r.); Zaporowski E. przedstawia zarządowi by zrobiono wniosek o odznaczenie za długoletnią, nieskazitelną służbę strażacką dla zast. nacz. dha Kwaśniewskiego, który przez czas od r. 1913 jest członkiem czynnym i pełni swą służbę nienagannie. Sam Edmund Zaporowski już w grudniu 1918 roku brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim. Oprócz relacji rodzinnych dowodem na to jest artykuł jaki ukazał się w Głosie Swarzędza, w styczniu 1935 roku. Uchwala się zasłużonego obywatela i członka popierającego Tadeusza Staniewskiego w dowód uznania zasług, wyżej wymienionego, w czasie powstania Wielkop. i w Radzie Ludowej mianować członkiem honorowym (25.01.1929 r.).


Lata międzywojenne

Po I wojnie światowej wznowienie działalności strażackiej w masowej i ewidentnie zorganizowanej formie nastąpiło dopiero w 1920 r. (…) z początkiem roku 1920, gdy większa część mężczyzn z wojska powróciła, pomyślało kilku tutejszych obywateli na czele z druhem Maksymilianem Brodowskim, obecnym naczelnikiem honorowym, w zorganizowaniu na nowo Ochotniczej Straży Pożarnej. Jednak trwająca wtedy wojna polsko – bolszewicka niewątpliwie przyhamowała działalność strażacką w sferze organizacyjnej. Po ofensywie wojsk polskich na Ukrainie i zdobyciu Kijowa, następuje przełamanie polskiego frontu, a kiedy w sierpniu Rosjanie są pod Warszawą, wtedy wielu strażaków ponownie zakłada mundur. Dopiero po Bitwie Warszawskiej – Cud nad Wisłą i podpisaniu 18 marca 1921 r. traktatu pokojowego w Rydze, można było w miarę spokojnie zająć się tą działalnością. Jednak zanim doszło do opisanych wydarzeń strażacy wznowili działalność. Zebranie organizacyjne odbyło się dnia 29 kwietnia 1920 r. pod przewodnictwem Romana Frankowskiego. Na zebraniu tym zapisało się 22 a według zapisu E. Zaporowskiego 26 członków czynnych. Zostały powołane władze już polskiej straży pożarnej w Swarzędzu. Zarząd tworzyli: M. Brodowski, J. Ostrowski, R. Frankowski, W. Napieralski, Pfeifer, L. Pacyński, A. Napieralski, J. Cabański. Pierwsze prace organizacyjne dla ówczesnego zarządu były bardzo trudne. Strażacy musieli mieć sprzęt, tego było mało, w dodatku często nie nadawał się do użytku. Najważniejszą troską było sprzęt ten doprowadzić do stanu używalności, naprawiono resztkę węży i wyporządzono sikawkę. Mimo trudności wkrótce po reaktywowaniu straż wykazała swoją przydatność. Już dwa tygodnie później, przy pożarze warsztatu stolarskiego przy ul. Poznańskiej 15, straż zdała swój egzamin. Większość czynnie działających strażaków była świadoma tego, że jest ich za mało dla skutecznego działania a przede wszystkim profilaktyki przeciwpożarowej gdzie niezbędne jest współdziałanie ze społeczeństwem. W tym okresie najbardziej pilną okazała się potrzeba zainteresowania, a przede wszystkim zaznajomienia ludności z rolą i znaczeniem takiej organizacji jak powołana straż, lecz sprawa ta mimo odbywanych zebrań, wieczorów oświatowych, ćwiczeń pokazowych oraz szeregu imprez rozwijała się niezwykle opornie i słabo wśród ludności miasta i okolicy. Nadto niektórzy członkowie straży uchylali się od powierzonych im powinności oraz obowiązków strażackich. Stąd z lat 1920 – 1924 pochodzą informacje o działaniach zmierzających do powołania obowiązkowej straży pożarnej. Robiono zatem wnioski o utworzenie obowiązkowej straży pożarnej, lecz i to nie wiele pomogło gdyż każdy uchylał się od tego na wszelkie sposoby (1920 r.). Ówczesny Zarząd ponownie czyni starania o utworzenie obowiązkowej straży lecz bezskutecznie (1924 r.). Pomimo wszystko zarząd się nie zrażał. By nabyć trochę wiadomości fachowych wyszukiwano rozmaite podręczniki niemieckie, które tłumaczył na polski i przepisywał druh Zaporowski. Musimy pamiętać, że polskich podręczników nie było, do końca I wojny w straży obowiązywał język niemiecki a w dodatku przedwojennymi strażakami, byli głównie Niemcy. Teraz ich miejsce zajęli Polacy dążący do podnoszenia swoich umiejętności. Na ich barkach spoczywał dobrowolnie przyjęty obowiązek walki z żywiołem ognia. Po odzyskania niepodległości swarzędzcy strażacy należeli do Wielkopolskiego Związku Straży Pożarnych. Zjazd Strażactwa Polskiego odbyty 8 i 9 września 1921 r. w Warszawie, przy udziale 3707 delegatów z 742 straży, miał na celu „zjednoczenie organizacyjne strażactwa w imię wielkiej idei nierozerwalności wskrzeszonej ojczyzny oraz zespolenie wszystkich sił duchowych i fizycznych narodu w dobie jej budowy”. Uczestniczyli oni w tych działaniach organizacyjnych; Wysyłano delegatów na rozmaite zjazdy delegatur Związku czy okręgu, wysłano delegację na zjazd do Warszawy oraz urządzano na zebraniach odczyty i wykłady. Utworzony został Główny Związek Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej, który wprowadził jednolitą strukturę organizacyjną i przystąpił do rozbudowy sieci straży. Oprócz gaszenia pożarów podejmowano różnorodne działania zmierzające do zapobiegania im. Przy Zarządzie Głównym Związku powołano komisję techniczną, która podjęła trud stałego podwyższania sprawności bojowej straży i ujednolicania sprzętu bojowego. Straże pożarne były bowiem wyposażone w sprzęt różnej produkcji, często stary i wyeksploatowany. W ramach podwyższania sprawności bojowej w 1923 r.; Ćwiczenia odbywają się regularnie co 14 dni. W 1925 roku praca straży znów postąpiła naprzód. Zastępcę naczelnika – druha Kwaśniewskiego wysłano na 14-dniowy kurs do Gniezna a kilku druhów uczęszczało na dorywczy kurs w Głównej. Wysłano także druhów Kwaśniewskiego i Pęczyńskiego na Wszechpolski Zjazd do Lwowa. W 1926 r.; Odbył się też 8-dniowy kurs dla naczelników straży, w którym brało udział 27 kursantów okolicznych straży, a z OSP Swarzędz Edmund Zaporowski. Jednak najważniejsze jest to co dzieje się w samym Swarzędzu. W 1923 r.: zarząd tworzą: M. Brodowski – naczelnik, A. Czarnecki – zastępca naczelnika, E. Zaporowski – sekretarz, R. Frankowski – skarbnik, T. Nowicki i M. Szymkowiak – ławnicy. By kasę zasilić urządza się przedstawienia amatorskie, zabawy, itp. imprezy. Członków czynnych straż liczyła 33, popierających – 44. W roku 1924 liczba członków czynnych podniosła się do 37 a liczba członków popierających spadła do sześciu – byli to Antoni Tabaka, Jan Gruszczyński, Paweł Knade, Leon Roszak, Michał Majchrzak i Emil Matschke. W tym roku następuje zmiana zarządu, który tworzą: M. Brodowski, St. Kwaśniewski, E. Zaporowski, St. Wolny, M. Szymkowiak i W. Pęczyński. Wysiłek strażaków w walce z żywiołem jest w tych latach skuteczny i doceniany. W 1925 r. uczestniczą w 10 akcjach gaśniczych; Przy pożarach pozamiejscowych brano udział w akcji ratunkowej w 6 wypadkach, osiągając zawsze I nagrodę Krajowego Ubezpieczenia Ogniowego. W 1926 r. – 12 pożarów; Przy wszystkich tych pożarach niesiono czynną pomoc, za którą Krajowe Ubezpieczenie Ogniowe w 6 wypadkach przyznało nagrody. Na ten rok przypadła jakże smutna dla nich akcja poszukiwania ciał Romana i Waleriana Tabaków synów zasłużonego członka wspierającego, którzy utonęli w jeziorze. Poprawiało się też wyposażenie, w 1925 r., kiedy było 38 członków czynnych; Zakupiono 19 czapek i mundurów codziennych, 4 pasy bojowe i 100 m węży tłocznych. Rok 20 – lecia istnienia OSP zapisał się w pamięci ówczesnych jej członków i mieszkańców miasta niestety nie złotymi głoskami. (…) rok był dla tutejszej straży bardzo pamiętny. Straż pożarna, biorąc pod uwagę wielki wzrost przemysłu stolarskiego w Swarzędzu, w którym istniało około 150 warsztatów stolarskich, 4 fabryki mebli, 4 składnice drewna, tartak i 2 młyny, domagała się coraz energiczniej więcej sprzętu przeciwpożarowego – przede wszystkim węży tłocznych. Jednak ówczesny Burmistrz – Pan Hieronim Dąbrowski, na wszelkie wnioski nie reagował. Gdy w dniu 17 marca 1927 r. o godzinie 1.27 rano wybuchł pożar w fabryce mebli Pana Janiszczaka, a następnie o godzinie 2.15 rano drugi pożar szopy i stajni pana K. Begiera, okazało się, że węży tłocznych jest za mało a będące w użyciu są bardzo nieszczelne. Znów naczelnik M. Brodowski wystąpił z energicznym wnioskiem do magistratu o zakup węży przy czym wynikł zatarg z burmistrzem, który wniosku nie przyjął. W dniu 19.03.1927 r. o godzinie 5.50 rano wybuchł pożar w obróbce drewna braci Sobczak przy ul. Wiankowej. Okazało się, że żądania straży były słuszne. Sprzęt był niewystarczający, węże dziurawe a w wodociągu brak wody – nawet sikawki stały bezczynne. Pożar zalano wiadrami ratując przyległe budynki. Wezwano nawet straż miejską z Poznania, która przybyła z motopompą i do gaszenia pompowała wodę z sieci wodociągowej – tak, że w całym mieście jakiś czas nie było wody. Tego samego dnia zostało zwołane nadzwyczajne walne zebranie, które miało burzliwy przebieg. Burmistrz Dąbrowski chciał zrealizować swój porządek obrad, na który zebrani nie chcieli zgodzić się; Gdy sekretarz O.S.P. Zaporowski zaprotestował (…) nie chciał p. burmistrz udzielić mu głosu dając rozkaz jednemu z obecnych posterunkowych Policji Państwowej by go z sali wyprowadził na co obecni zebrani się oburzyli tak że mogło przyjść do skandalu. Ostatecznie zebrani wnioskowali, by straż została doposażona przez burmistrza. Uczestniczący w zebraniu obywatele, było ich około 50 zadeklarowali przystąpienie w charakterze członków wspierających. Nie zakończyło on konfliktu burmistrza ze strażą, w tej sytuacji; Naczelnik nie biorąc odpowiedzialności za bezpieczeństwo pożarowe w dniu 21.03.1927 r. zwołał nadzwyczajne zebranie z udziałem obywateli miasta Swarzędza w liczbie 300, którzy uchwalili wysłać protest na postępowanie burmistrza. W jego trakcie inspektor Górniak z Poznania wyjaśniał sprawę węzy tłocznych. Według burmistrza Dąbrowskiego magistrat w listopadzie 1925 r. dostał rachunek za 100 m węża parcianego tłocznego bez łączników, na 1700 zł. Tymczasem składnica Wielkopolskiego Związku Straży Pożarnej w Poznaniu wysłała rachunek na 350 zł. Gospodarz miasta zamiast wspierać działania strażaków postępował wprost przeciwnie. W trakcie tego zebrania oświadczył p. burmistrz, iż naczelnika p. B. i jego zast. p. Kwaśniewskiego nie zatwierdzi. Na zapytanie kto w razie wypadku będzie naczelnikiem oświadczył p. burmistrz iż on sam będzie naczelnikiem jak i zast. naczelnika, na co zebrani się oburzyli. Potem, 5.05.1927 r. Straż Ochotniczą swoim zarządzeniem rozwiązał, tworząc z jej członków straż obowiązkową pod komendą robotnika gazowni miejskiej Pana Lengasa. Ostatecznie doszło do tego, że na zarządzenie burmistrza przerobiono zamki w remizie by straż nie miała dostępu. A gdy dnia 11 czerwca urządzono ćwiczenia celem przygotowania się na III Ogólnopolski Zjazd do Poznania, alarmującego strażaka druha Michała Kaczmarka burmistrz Dąbrowski kazał aresztować a przed remizą postawił posterunek policji. Na skutki takich działań nie trzeba było długo czekać. Gdy w godzinę po tym wypadku wybuchł pożar w zabudowaniach Pana J. Dembińskiego, gdzie wszyscy przygodni gapie przystąpili do akcji ratunkowej, a faktycznie nikt nic nie robił, chociaż komendę nad akcją miał burmistrz Dąbrowski, wynikł taki bałagan jakiego jeszcze w Swarzędzu nie było. Pan Dembiński widząc co się dzieje zawezwał straż miejską z Poznania, która przybyła z motopompą pod komendą sierżanta Schwarca itu zdarzyło się coś kuriozalnego, któremu burmistrz Dąbrowski nie pozwolił przystąpić do akcji. Ostatecznie było to obywatelstwu za dużo i kilku wystąpiło z energicznym protestem. Pod naciskiem burmistrz musiał zarządzenie cofnąć i przywrócić stan poprzedni. Po krótkim czasie Województwo wyżej wymienionego burmistrza usunęło uwalniając miasto od tej zmory, która je trapiła. Dla części strażaków walka z ogniem i z władzą to już było za dużo. W końcu naczelnik M. Brodowski mając dość tej walki 22.01.1928 r. ustąpił ze swojego stanowiska zdając kierownictwo swemu zastępcy St. Kwaśniewskiemu. Nastąpiły zmiany w straży, zarząd ustąpił, wystąpiła też 1/3 członków czynnych. Ci którzy wytrwali nie poddawali się; Pomimo tych rozmaitych przejść straż brała udział w III Ogólnopolskim Zjeździe w Poznaniu występując w ćwiczeniach toporkami. Urządzono obchód 20-lecia istnienia, wysłano delegatów na 60-lecie OSP w Środzie. W ciągu 1928 r. nastąpiła wyraźna poprawa; na walnym zebraniu do zarządu wybrani zostali: Piotr Mieszała – naczelnik, St. Kwaśniewski – zastępca, E. Zaporowski – sekretarz, M. Szymkowiak i T. Nowicki. Uznając zasługi poprzedniego naczelnika; Zarząd uchwala przedstawić Walnemu Zebraniu by dh Brodowski który 7 lat był dotąd naczelnikiem wobec zasług położonych w straży został mianowany członkiem honorowym. Wcześniej poprawiło się wyposażenie straży w sprzęt. Po marcowych zebraniach wzrasta liczba członków; Straż liczy czynnych członków 30, popierających 120. Wśród tych drugich między innymi znaleźli się: ksiądz proboszcz Tadeusza Mroczkowski, Emil Schmidtke, Antoni Tabaka fabryka mebli, Aleksander Sobczak właściciel fabryki obróbki drzewa, Walczak właściciel młyna parowego, Maksymilian Schleichert kupiec, Jan Korcz restaurator, Knade Paweł mistrz stolarski. Składki członków wspierających na rok 1927 zostały ustalone w wysokości; właściciele fabryk, tartaki, młyny, składy drzewa oraz właściciele większych kamienic i składów lub warsztatów 15,00 zł. Właściciele domów i warsztatów 10,00. Właściciele warsztatów stolarskich i.t.p. którzy swych własnych domów nie posiadają 5,00 zł. Ich przeznaczenie; Uchwala się z zebranych pieniędzy zakupić jak najprędzej potrzebnego umundurowania i uzbrojenia. W następnych latach były one mniejsze, 1928 r. członkowie popierający wpłacali 6 zł rocznie, czynni 1 zł rocznie a 15.04.1932 r.; Zarząd uchwalił obniżyć składki od członków popierających z, 50 gr. mieś na 25 gr. mieś. Już21.07.1928 r. podczas walnego zebrania poinformowano, że zakupy które dotąd magistrat, względnie zarząd O.S.P. poczynił i to 2 pary butów dla prądowników a 45 zł – 90, 6 hełmów a 12 zł doliczając przesyłkę = 80, 1 hydronetkę i wąż tłoczny 42, 5 pasków bojowych a 24 zł z przesyłką 124,50 razem uczyniły powyższe zakupy 336,50. Uprzednio z dochodów – 349,06 zł zorganizowanej dużym wysiłkiem zabawy ludowej zamierzano przeznaczyć 300 zł na zakup wora ratunkowego i dwóch masek dymowych. O zgodę na nią należało zwrócić się; Do Urzędu Bespieczeństwa i Porządku Publ. w Swarzędzu wstawia się wniosek o zezwolenie na urządzenie zabawy do 5 tej rana. Zamysł nie powiódł się, magistrat nie dołożył się. Uchwała Zarządu z 28.06.1930 r. postanowiono; Pieniądze zebrane z składek członkowskich będą z użyte na zakup sprzętów pożarniczych i to 5 pasów bojowych1 siekierę i łopatę. Wcześniej; Gdy jako burmistrz objął swe urzędowanie Pan Olejniczak oraz wybrany został prezesem OSP – Magistrat zakupił 160 m węży tłocznych 10 bluz brezentowych, 2 maski dymowe, 2 drabiny hakowe i nową sikawkę czterokołową (Ewalda). Straż zaś zakupiła 1 hydronetkę, 6 hełmów mosiężnych, 5 pasów bojowych i lampę bezpieczeństwa. Warto w tym miejscu odnotować, że używano jeszcze starych poniemieckich hełmów, w dniu 2.01.1930 r.; Uchwałę, rady sztabowej z dnia 5.12.1929 r. dotyczącej usunięcia niemieckich napisów na kaskach, zarząd akceptuje. Działania burmistrza Olejniczaka zapoczątkowały stały rozwój straży, która działa nad wyraz sprawnie. Przy wszystkich (…) pożarach straż tutejsza brała czynny udział na dopuszczając do rozszerzenia się pożaru względnie szybko je gasząc. Podkreślić należy szybkie przybywanie strażaków na każdy alarm oraz szybką dostawę koni do pożarów zamiejscowych. Na wyróżnienie zasługuje akcja straży swarzędzkiej przy pożarach w Paczkowie dnia 24.10.1928 r. Pomimo odległości 6 km tutejsza straż była pierwsza na miejscu a za swą energiczną i skuteczną pomoc uzyskała nagrodę pieniężną z Krajowego Ubezpieczenia Ogniowego w Poznaniu – 100 zł. Czy; O.S.P. w Swarzędzu otrzymała za pierwszą sikawkę przy pożarze w Sarbinowie 50,00 zł premji. Tak samo dzielnie spisała się tutejsza straż przy pożarze wagonu objazdowej wystawy SOPP dnia 12 marca 1929r. o godzinie 4.30 rano, gdzie przy bardzo silnym wietrze pożar ugaszono ratując obok stojące wagony. Pierwszą pomoc ciężko poparzonemu kierownikowi wystawy – por. rez. Oświęcinskiemu udzielili sanitariusze straży poczym odtransportowali go do szpitala wojskowego w Poznaniu. Wymagało to stałego doskonalenia umiejętności. Zgodnie z decyzją Zarządu z 26.03.1928 r.; Zarazem uchwalono urządzać co 14 dni alarm i to obowiązująco. Który się drh nie stawi 2 razy z rzędu na wyżej wymieniony alarm bez uniewinienia będzie z O.S.P. wykreślony. W 1929 r. odbywają się w sezonie letnim regularnie co 14 dni ćwiczenia, prócz tego kilka alarmów. By alarmowanie uczynić sprawniejszym 2.03.1928 r. podczas obrad Zarządu; Obmawiano sprawę nad założeniem środków alarmujących i to wrodzaju syren. Uchwalono założyć dwie na wodociągu i u pana Walczaka. Na ćwiczenia i alarmy strażaków wzywał sygnał trąbki. O dwa lata późniejszy zapis; Z powodu małej liczby trąbek alarmowych, postanowiono wstawić wniosek do Magistratu celem zakupu dwóch trąbek do szybszego zaalarmowania dowodzi, że zamiar ten jeszcze nie został zrealizowany. Nie mniej ważna była sprawa koni ciągnących sprzęt strażacki do miejsca pożaru. W marcu 1928 r.; Uchwalono wypłacić premje wysokości 10 zł temu właścicielowi koni który się wstawi najpierwszy na pożar pozamiejsce. Wniosek drh Naczelnika o wyznaczenie wszystkie pary koni do pożaru pozamiejscowego został przyjęty, ponieważ Zarząd uważa sześć pary koni za mało gdyż takowa ani jedna para się nie stawi (3.06.1931 r.). Na to 15.10.1931 r.; Pan Burmistrz Staniewski podaje do wiadomości że co do dostawy koni do pożaru pozamiejscowego są 22 pary wyznaczone. Jednak skuteczniejsze od nakazów administracyjnych okazały się pieniądze. W lutym 1932 r. Zarząd ustanawia nagrodę 5 zł dla woźnicy, który jako pierwszy dostarczy konie. Dwa miesiące później; Zarząd uchwalił w porozumieniu się z właścicielami koni, którzy dostarczą konie na pożar za opłatą: do 8 klm. 15 zł ponad 8 klm – 20 zł. Straż miała też na względzie bezpieczeństwo imprez masowych w mieście; Wniosek drh Nowickiego został przyjęty i to donieść do Starostwa Powiatu Poznańskiego że w Ogrodzie wycieczkowem odbywają się przedstawienia teatralne a tut. Wójtostwo nie chce wystawiać pogotowia strażackiego (29.11.1931 r.). Podnoszenie sprawności fizycznej swoich członków; Wniosek (z 2.09.1931 r.) do Magistratu o przebudowe wieży obecnej na wspinalnie z podwyszeniem o jedno piętro w drzewie. Wychodzenie naprzeciw postępowi technicznemu w pożarnictwie; W Poznaniu odbędzie się kurs motopomp dla Ochotniczych Straży Pożarnych (o ile możności dla mechaników) na zebraniu zgłosił się na ten kurs druh Kempa Wiktor. Ponieważ kurs jest płatny zarząd uchwalił druhowi Kempie 30 zł na 5 dni (1932 r.). Podnoszenie poziomu wiedzy teoretycznej, temu służyły odczyty i wykłady E. Zaporowskiego; Drh Zaporowski referował wykład na temat gaszenia pożarów w piwnicach i obrony przeciwgazowej (1929 r.). Odczyt; na temat „pożary na poddaszu”. W bardzo pouczający sposób daje drh podnaczelnik do zrozumienia jak odnośne pożary tłumić przes szkody dla strażaka i pogorzelca (1930 r.). Zaporowski Edm. wygłosił wykład: Sikawka jej części składowe, węże tłoczne i ssawne i łączniki (1931 r.). Celowi temu służy również prenumerata pisma „Strażak Wielkopolski”. Nie zapominają też o zabezpieczeniu porządku w czasie pożaru, w 1929 r.; Prezes p. burmistrz Olejniczak przedstawia zebranym konieczność utworzenia oddz. porządkowego który by w razie pożaru był policji i straży pomocą na co zebrani się godzą. Rok później; Dla ułatwienia pracy przy pożarach i utrzymania porządku, uchwalono wysłać wniosek do Urzędu Bespieczeństwa i Porządku Publicznego celem przydzielenia pewnej liczby obywateli do straży obowiąskowej. Straż uczestniczyła także w życiu społecznym miasta, w 1927 r. brała udział w przyjęciu ks. Kardynała. Drh naczelnik Mieszała daje do wiadomości iż w dniu 11 listopada bierze O.S.P. gremnjalny udział (1928 r.). W uroczystości 3 Maja (1930 r.) weźmie O.S.P. gremnjalny udział. W tym samym roku; Na wniosek Tow. Pow. i Woj. w Swarzędzu, z prośbą o udzielenie jakieś zapomogi na sprowadzenie zwłok s.p. powstańca Antoniego Przybyła z Swarzędza, poległego pod Zbąszyniem, wyasygnowano na ten cel 15 zł. Strażacy realizowali też polecenia władz związane z porządkiem publicznym; W myśl rozporządzenia p. Starosty uchwalono wydelegować w dniu wyborów do sejmu i senatu przy lokalach wyborczych odpowiednia ilość strażaków jako straż bespieczeństwa (1928 r.). Podczas walnego zebrania 20.10.1930 r. odczytano im okólnik; Pociąganie straży do służby podczas rozruchów, strajków, wieców, wyborów itp.

Nabyte umiejętności i wiedza teoretyczna stają się niewątpliwie przydatne, gdy strażacy w 1929 r. zapewne pierwszy raz uczestniczą w akcji nie tylko gaśniczej; wybuch gazu świetlnego w składzie spożywczym w Rynku, gdzie 2 osoby zostały dość ciężko poparzone. Na lato tego roku przypadła podniosła dla wszystkich strażaków uroczystość. W dniu 02.06.1929 r. tutejsza OSP obchodziła uroczystość poświęcenia sztandaru. Prócz sztandaru i 2 toporów dla pocztu sztandarowego (przetrwały do dziś, kosztowały po 40 zł sztuka) straż zakupiła z własnych funduszy 8 mundurów sukiennych,4 czapki, szafę do narzędzi, 50 pochodni i 4 hełmy mosiężne. Magistrat zaś zakupił 100 mtr. węża tłocznego, 4 kaski mosiężne, 2 prądownice z kurkiem, 4 topory strażackie, 2 drabiny a 5 mtr. Ponadto dano drabinę dachową do naprawy. Obok uroczystości oficjalnych, w tym w kościele odbyła się zabawa ludowa. Samo poświęcenie sztandaru wiązało się z poważnymi działaniami finansowymi; dochodu było 1203,00 zł włącznie z darami chrzestnych, rozchodu było 1002,20 zł, tak że w kasie pozostało 200,80 zł. W tym roku ze strażą związał się kolejny gospodarz miasta; Prezesurę OSP Swarzędz objął członek honorowy – ówczesny burmistrz T. Staniewski, dalszy skład zarządu pozostał ten sam. Sytuacja kadrowa straży jest stabilna; Czynnych członków liczy straż 32, popierających – 98. Jest to o tyle ważne, że jeszcze w październiku 1929 r. Zarząd postanowił nie przyjmować nikogo nowego do drużyny czynnej z braku umundurowania. Poważny dopływ nowych członków ma miejsce w 1931 r.; Zarząd tut. Straży godzi się na wyprowadzenie kursu strażackiego dla drużyny Harcerskiej. Udział biorą 20tu Harcerzy. Kurs rozpocznie się z dniem 21.10.1931 r. Drużyna ta powstała; staraniem druhów Kwaśniewskiego, Zaporowskiego, Świtalskiego. Po kursie przeprowadzonym przez Zaporowskiego i Switalskiego i egzaminie przeprowadzonym dnia 22.12.1931 r. przez podinspektora Bednarka i prezesa okręgu – Nawrockiego, przydzielona została jako III pluton OSP Swarzędz. Na początku stycznia 1932 r.; Na Komendanta dla I szej drużyny Harcerskiej Strażackiej wybrał zarząd drh Zaporowskiego Edmunda. Komendant dbał o wyszkolenie i umundurowanie podległej sobie drużyny; Druh Zaporowski Edm. wnosi aby 10 mundurów zbytnich (bojowych) uchwalił Zarząd dla drużyny strażackiej przy harcerzach i oświadcza iż 2 mundurki 4 paski i 1 hełm są jego własnością (marzec 1932 r.). W maju 1932 r. podczas zlotu w 20 – lecie Harcerstwa Poznańskiego I SDH z sikawką konną OSP brała udział w pokazie gaszenia pożaru, zdobyła uznanie przełożonych i publiczności. Po czterech latach, 5 czerwca 1936 r. Drużyna Harcerskiej Ochotniczej Straży Pożarnej na zawodach w Żabikowie zdobyła I – sze miejsce w Powiecie Poznańskim. Następny rok przyniósł na zawodach w Luboniu to samo miejsce w skali województwa. Są to lata wielkiego kryzysu gospodarczego, ludzie biednieją, zamykają się w sobie, przestają chcieć działać dla innych. Już w wiosną 1930 r.; Uchwalono zabawę z powodu kryzysu gospodarczego odłożyć na później. Z początkiem 1932 roku nastaje znów okres gdzie praca w straży jakby ustawała. Ubyło także kilku członków czynnych i kilkunastu popierających a reszta, prócz kilku, nie chce płacić składek. Strażacy z powodu braku zrozumienia tutejszego obywatelstwa tracą ochotę do pracy i ostatecznie dochodzi do tego, że uchwala się rozwiązanie straży. Podczas walnego zebrania 22.04.1932 r. ; Daje się do wiadomości, iż druh Zaporowski Edmund wystąpił z dniem 1.IV.32 z Ochot. Str. Pożar. w Swarzędzu. Następnie; Prezes Staniewski zapytał dwukrotnie zebranych czy zgadzają się z (…) zgodzili się byli na rozwiązanie Ochot. Straży Pożarnej w Swarzędzu. Do takiej sytuacji w straży przyczyniło się to, że nie zawsze w jej szeregi wstępowali ludzie rzetelni i jak w każdej zbiorowości dochodziło do konfliktów. W styczniu 1932 r. Zarząd postanowił byłego członka J […] wykluczyć. Równocześnie zarząd uchwalił odebrać umundurowanie i uzbrojenie strażackie przez władze policyjne. Podczas walnego zebrania na, którym doszło do formalnego rozwiązania straży; Odwołanie publ. obelgi druh. W […] przeciw druh Z […] nie odbyło się.

Gospodarz miasta nie zamierzał pogodzić się z zaistniała sytuacją i powoływać straż obowiązkową; Jednakowoż prezes – burmistrz Staniewski dnia 7 maja 1932 r. zarządza nadzwyczajne walne zebranie, na którym przeprowadza się nowy wybór zarządu, do którego weszli:

  • prezes – T. Staniewski.
  • naczelnik – A. Ciszyński,
  • zastępca – L. Pacyński,
  • sekretarz – O. Kirchhoff,
  • skarbnik – M. Kaczmarek,
  • ławnicy – Wł. Drożdżyński, A Klinke.

W dniu 21.08.1932 r. tutejsza OSP obchodzi uroczystość 25-lecia swojego istnienia. W następnym 1933 r. na walnym zebraniu do zarządu wybrani zostali: prezes – burmistrz T. Staniewski. naczelnik – A. Ciszyński, zastępca – L. Pacyński, sekretarz – E. Zaporowski, skarbnik – M. Kaczmarek.

Straże pożarne okresu międzywojennego oprócz swoich statutowych zadań spełniały ważną kulturotwórczą rolę, zwłaszcza w małych miasteczkach i na wsi. W strażach działały amatorskie zespoły teatralne, chóry, biblioteki, czytelnie i orkiestry. Organizowano odczyty i słuchanie radia. W 1938 r. w strażach pożarnych było 2500 świetlic, 700 bibliotek, 1500 zespołów i 1000 orkiestr. Nie inaczej było w Swarzędzu, na zebraniach przeprowadzano wykłady i odczyty. A w 1933 r. ma miejsce przełomowy moment w kulturotwórczych działaniach straży. W dniu 1.06.1933 r. staraniem E. Zaporowskiego przystąpiło do OSP Towarzystwo Muzyczne „Chopin”, z całym swym majątkiem, tworząc orkiestrę ochotniczej straży pożarnej. Pod kierownictwem naczelnika Ciszyńskiego znów praca w straży wchodzi na normalne tory. Pożarów (…) przy których straż skutecznie działała osiągając jedną I i dwie III nagrody. Na zawody rejonowe dnia 9.07.1933 r. w Luboniu straż przybyła z własną orkiestrą. Uzyskano w 3 grupie II nagrodę a w zawodach powiatowych dnia 20.08.1933 r. w Swarzędzu uzyskano I nagrodę. W 1934 r. orkiestra OSP urządza koncert, z którego 50 zł wysłano na wykup pamiątek po Chopinie. Podczas wszelkich uroczystości kościelnych, narodowych i miejscowych organizacji straż występuje zawsze w pełnym składzie z własną orkiestrą na czele. Orkiestra nie tylko uświetniała uroczystości, to ona teraz organizowała zabawy. Orkiestra Ochotniczej straży Pożarnej. Urządza w sobotą dnia, 21. I. na sali Hotelu Polskiego. Bal maskowy na który wszystkich chcących się wesoło za­bawie zaprasza. Przygrywać będą dwa doborowe zespoły orkiestry (Głos Swarzędza 24.12. 1935 r.). W dniu 6.05.1934 r. przeprowadza się w Swarzędzu zawody półpowiatowe, do których stanęło 11 straży. W zawodach tych OSP Swarzędz osiągnęła przy 128 punktach I nagrodę w grupie 3. Całość zawodów oraz ich organizacja odbyły się bardzo sprawnie za co starosta powiatu poznańskiego M. Jerzykowski wyraził swe uznanie. W 1934 r. odnotowano 7 pożarów w tym jeden szczególnie groźny w bezpośrednim sąsiedztwie strażnicy, przy dzisiejszym Placu Powstańców Wielkopolskich płonęła synagoga – żydowski kościół. Szczególnie groźnym dla miasta był pożar bożnicy w dniu 23.05.1934 r. o godzinie 3.00 gdy z powodu bardzo silnej wichury zagrożona była cała wschodnia część miasta. Strażacy z pełnym poświęceniem walczyli z rozszalałym żywiołem ratując przyległe budynki. Do pomocy stawały dzielne straże pożarne przybyłe z Gruszczyna, Gortatowa i Paczkowa, tłumiąc w zarodku pożary powstałe w kilku miejscach przez lotny ogień. Przy 8 prądownicach i 300 m węży tłocznych o godzinie 10.00 rano pożar ugaszono i wszystkie przyległe budynki zostały uratowane. Przybyło pogotowie straży miejskiej z Poznania pod komendą naczelnika Kiedacza, który wyraził tutejszej straży uznanie dla skutecznej obrony. O innym pożarze z tego okresu wiemy dzięki Głosowi Swarzędza z 13 stycznia 1935 r.; W sobotą około godziny 12 w południe wybuchł w warsztacie p. Leona Krzyżaniaka przy Szo­sie Kobylnickiej niespodziewany pożar, który zdołano w krótkim czasie ugasić. Przyczyną tego pożaru byty iskry z pieca, od których zajęły się wióry. Prócz przepalonego su­fitu i trochę drobnego drzewa innych strat na szczęście nie było. Warsztaty i więcej wartościowe przedmioty zdołano na czas usunąć, lecz i to co się zniszczyło przy dzisiejszej biedzie stanowi pewną wartość. Zwraca się zatem uwagę na wszechstronne za­bezpieczenie przed pożarem, który w jednej chwili zniszczyć może cały dobytek i mozolną pracę.

W tym okresie straż działa w oparciu już o przepisy polskiego prawa, bez potrzeby odwoływania się do uregulowań prawnych z czasów zaborów. W 1927 r. ukazały się w rozporządzeniu prezydenta RP przepisy o przymusie ubezpieczenia od ognia i Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych. Marzec 1934 r. przyniósł ustawę o ochronie przed pożarami i innymi klęskami. Po pożarze synagogi obok akcji gaśniczych znaczącymi wydarzeniami w dziejach straży były zawody, pożegnania zmarłych i inne uroczystości. Dnia 15.12.1934 r. oddano ostatnią posługę nagle zmarłemu zasłużonemu strażakowi – † podinspektorowi A. Bednarkowi. Na pogrzeb do Poznania straż pojechała w pełnym składzie ze sztandarami i orkiestrą. Dnia 7.07.1935 r. brano udział w zawodach w Pobiedziskach pod komendą druha M. Pęczyńskiego, gdzie osiągnięto II nagrodę a 1.09.1935 r. brano udział w zawodach rejonowych w Swarzędzu. W styczniu (1936 r.) odbył się w straży kurs dla posterunków przeciwpożarowych – udział wzięło 29 kursantów. Dnia 5 lipca brano udział w zawodach powiatowych w Żabikowie. Tutaj straż nie miała szczęścia gdyż w ogólnym wyniku zajęła 6 miejsce. W sierpniu przeprowadzono tydzień obrony przeciwpożarowej, który przyniósł 156 zł z czego 82 zł przekazano do oddziału powiatowego. W 1937 r. od kwietnia odbywają się regularnie co 14 dni ćwiczenia. Dzięki staraniom naczelnika zorganizowany został żeński oddział samrytańsko-pożarniczy. Wysłano także dwie druhny na 14-dniowy kurs do Poznania. W tym roku z czynną działalnością w straży pożegnał się ten, który tak wiele zrobił dla straży jako gospodarz miasta. W styczniu złożył swój urząd prezesa burmistrz Staniewski. Mając bowiem jako burmistrz wiele pracy z rozbudową miasta, elektryfikacją, kanalizacją i sprawą bezrobocia, nie może przybywać na zebrania. Na walnym zebraniu prezesem wybrany został druh Adam Czarnecki. Członków czynnych było 28, popierających 120, orkiestry – 17 i żeńskiego oddziału – 12 druhen. Pod jego komendą 4 lipca 1937 r. straż obchodziła 30 – lecie istnienia. Powoli zbliżał się kres kolejnego rozdziału w dziejach swarzędzkich strażaków. W podsumowaniu autor przedwojennego opracowania napisał. Straż pożarna w Swarzędzu przechodziła rozmaite koleje. Lecz nie zrażano się przeciwnościami, walczono z uporem i poświęceniem strażackim by postawić straż na należytym poziomie i zapewnić bezpieczeństwo przeciwpożarowe miasta. Wielkie zasługi w tym posiada naczelnik druh Ciszyński oraz burmistrz Staniewski, który, o ile na to finanse pozwalały, do każdego wniosku na sprzęt itp. się przychylał. Obecną troską straży jest zaopatrzenie w węże tłoczne, których jest stanowczo za mało oraz usprawnienie sygnalizacji przez sprawienie syreny elektrycznej. W Swarzędzu jest siedem fabryk mebli, tartak i trzy składnice drewna.


U progu i w latach wojny

W końcu sierpnia 1939 r. zbliżająca się wojna z hitlerowskimi Niemcami zmieniła charakter działań swarzędzkich strażaków. Postawieni w stan pogotowia na zmianę pełnili służbę przez całą dobę. Okres poprzedzający wybuch wojny, jej lata i pierwszy okres powojenny utrwalił w swojej kronice E. Zaporowski. Od poniedziałku 28 sierpnia godz. 10-ej zarządzone zostało dla straży pożarnej pogotowie alarmowe. Druh naczelnik Adam Ciszyński zarządził zbiórkę całej drużyny dając wszystkim do wiadomości iż znajdujemy się w stanie ostrego pogotowia alarmowego. Wszyscy winni być stale w pogotowiu gdyż nadchodzą ważne chwile a prawdopodobnie wojna z Niemcami jest nieunikniona. Na drugi dzień przydzielono do straży 10 starszych mężczyzn w wieku ponad 60 lat do pomocy. Urządzono w remizie stałe pogotowie z 12 strażaków ze zmianą co 12 godzin. Reszta pełniła służbę na mieście. Ruch robił się coraz większy, całe sznury samochodów i wozów obładowane jechały w stronę Warszawy, nikt jednak nie spodziewał się, że wojna już tak blisko. Po mieście krążyły najfantastyczniejsze wieści, wojska nasze ciągły w stronę granicy zachodniej.

Wcześniej po tzw. cichej mobilizacji, 24 sierpnia II Poznański Batalion Obrony Narodowej, w którego skład wchodziła 2 kompania wyruszył w rejon miasta Buk. W jego składzie znalazło się kilku swarzędzkich strażaków (…) nasza Obrona Narodowa, z którą i naszych kilku druhów wyruszyło z miasta, odmaszerowała. Ogłoszona 30 sierpnia mobilizacja powszechna spowodowała że; Wszyscy podlegający tejże jak i ochotnicy masowo zgłaszali się do wojska. Tym samy w mieście zabrakło doświadczonych strażaków; Strażaków pozostało tylko ośmiu – starszych wiekiem, żeńska drużyna pożarnicza i tych kilku pomocniczych strażaków, z których w razie potrzeby i tak nie było by żadnej pociechy. Wreszcie w piątek rano doszła do nas wiadomość, iż o godz. 5-ej rano Niemcy napadli Polskę i tym samym wojna się rozpoczęła. Od samego jej początku nad miastem przelatywały wrogie samoloty, jednak dopiero 3 września; W niedzielę po południu nastąpił alarm lotniczy. Nadleciało kilka samolotów niemieckich rzucając bomby na działki w okolicy dworca i na pola w pobliżu Nowej Wsi, nie wyrządzając jednak żadnych szkód. Poznań i Ławica były w tym czasie także kilka razy bombardowane, zginęło wiele cywilnej ludności. Ludność opuszczała w popłochu miasta i wsie, wojska cofały się w stronę Warszawy, straż pełniła swą służbę dzień i noc bez przerwy. Wspomagali ją harcerze; Harcerze swarzędzcy (…) troszczyli się o ochronę przeciwpożarową (Dzieje Swarzędza). Również oni przywrócili sprawność swarzędzkiej ochotniczej straży ogniowej rekwirując niemieckiemu koloniście dwa konie do powozu pompy strażackiej. Zadanie to wykonali dh (Mieczysław) Polanowski i (Edmund) Soszyński (Swarzędz 1638 – 1988). Do tej rekwizycji doszło w Siekierkach. Było to bardzo ważne zadanie bowiem; Wokół miasta wybuchały pożary. Paliły się stogi i stodoły za zbożem, które ktoś umyślnie podpalał by siać zamęt i popłoch. W tych trudnych dniach strażacy wraz z Harcerskim Pogotowiem Wojennym i Strażą Obywatelską spełniali szczególnie ważną rolę; Wszystkie władze, poczta, kolej, itp. przestały funkcjonować. Nie było w mieście lekarza, księdza i aptekarza. Jedynie burmistrz Tadeusz Staniewski wytrwał na miejscu a rolę lekarza spełniał nasz sanitariusz – druh Ignacy Obarski. Gdy nadeszła wiadomość iż w Poznaniu już są wojska niemieckie straż tutejsza od dnia 11 września przestała swą służbę pełnić. Na drugi dzień i do Swarzędza Niemcy wkroczyli (inne źródła mówią o wkroczeniu już 11 września) poczynając swe rządy. Nastąpiły masowe aresztowania i katowanie Polaków, w czym najdzikszymi okazali się tutejszy Niemcy. Zabrano też natychmiast wszystkie mundury strażackie, sztandar i akta, które się znajdowały w Ratuszu i kasę u skarbnika. Strażak – harcerz druh EdmundSoszyński uczestniczył w ruchu oporu, zwerbował dwóch innych harcerzy, prowadził akcje sabotażowe.

Swarzędz znalazł się na terenach wcielonych do III Rzeszy, na których wprowadzono organizację ochrony przeciwpożarowej obowiązującą w Rzeszy, według postanowień ustawy z 23 listopada 1938 r. o zwalczaniu pożarów. W większych miastach, w których były zawodowe straże pożarne, np. w Poznaniu wprowadzono policję ogniową (Feuerschutzpolizei). W jednostkach policji ogniowej pełnili służbę wyłącznie Niemcy. Ochotnicze straże pożarne zostały jednostkami pomocniczymi policji i podlegały fachowemu nadzorowi policji ogniowej. We wszystkich jednostkach straży obowiązywał wyłącznie język niemiecki. Stosowane były przepisy, regulaminy i programy szkolenia obowiązujące na terenie Rzeszy. Okres okupacji hitlerowskiej ponownie był tym, w którym okupant, dopóki mógł starał się nie dopuszczać Polaków do pełnienia różnych funkcji w straży ograniczając ich rolę do prac pomocniczych. Z początkiem listopada (1939 r.) zorganizowano z byłych strażaków Obowiązkową Straż Pożarną. Z początkiem 1940 roku utworzono niemiecką Ochotniczą Straż Pożarną a Polaków – około 30-tu, przydzielono do przymusowej straży pożarnej. Obowiązkiem ich było czyszczenie sprzętu po każdych ćwiczeniach. Ćwiczenia odbywały się w każdą niedzielę przed południem. Polacy jak mogli wykręcali się od ćwiczeń i współpracy, a pomimo gróźb i kar nieraz zaledwie połowa do ćwiczeń stawała. Gdy z czasem Niemców było coraz mniej w straży gdyż zabierano ich na front, obsadzono sprzęt zmotoryzowany przez Polaków. Była więc znów Polska Straż, jedynie dowództwo składało się z Niemców. Umundurowano nas jednolicie w nowe mundury, buty i płaszcze i uzbrojono jak nigdy. Przeprowadzono 3 razy manewry powiatowe, jeden raz w Paczkowie dwudniowe i 2 razy w Pobiedziskach. Udział brały: Swarzędz, Pobiedziska, Stęszew i Żabikowo. Straże te składały się z samych Polaków. Przy przeprowadzanych ćwiczeniach straż Swarzędza zawsze była na I miejscu. W czasie okupacji były tylko 2 pożary pozamiejscowe, przy których jednakowoż Niemcy blado się spisali.

Gdy w 1944r. naloty na Niemcy były coraz częstsze, mieliśmy co tydzień kilka alarmów lecz bez wyjazdu. W I święto Wielkiej Nocy w południe nastąpił alarm lotniczy. Wyjechaliśmy ze sprzętem na szosę w stronę Gruszczyna, kryjąc się pod drzewami czekając na wezwanie. Tutaj obserwowaliśmy masy samolotów amerykańskich, które po bombardowaniu Poznania przelatywały nad Swarzędzem. Nad Poznaniem widać było kłęby dymów. Czekaliśmy na zawezwanie do godziny 18-ej lecz tam w Poznaniu o nas zapomniano więc wróciliśmy do remizy. W II święto Zielonych Świąt znów był nalot na Poznań i zakłady lotnicze w Krzesinach i to dosyć groźny. Po zawezwaniu wyjechaliśmy do Poznania gdzie braliśmy udział w akcji przy ul. Grunwaldzkiej gasząc palące się budynki. Dość późno wieczorem powróciliśmy do remizy. Z końcem 1944 roku tutejsi niektórzy Niemcy nareszcie już przewidywać zaczęli, że będą się musieli z Polski wynosić. Pilnowano więc sprzętu, klucz od remizy naszemu szoferowi odebrano i ćwiczenia się już nie odbywały. W niedzielę stycznia 1945r. o godzinie 5-ej rano gdy niemiaszki na łeb na szyję Swarzędz opuszczały, samochodem straży uciekł burmistrz ze swoją rodziną. Jak daleko uciekł niewiadomo bo samochód nasz od tego czasu przepadł bez wieści. Remizę zastaliśmy otwartą, resztę sprzętu porozrzucaną. Na lata wojny przypada zrealizowany w interesie okupanta wyraźny postęp technologiczny w wyposażeniu swarzędzkich strażaków w 1939 lub 1940 r.; Sikawkę konną przydzielono którejś wiejskiej straży a Swarzędz dostał motopompę a później drugą motopompę i samochód – pogotowie. Przystęp do tego sprzętu mieli tylko Niemcy, Polacy byli tylko do pomocy. Oraz podwyższenie o jedną kondygnację, z cegły zabranej K. Penczyńskiemu,wieży.

O wyposażeniu pod koniec okresu II wojny napisał W sprzęt straż była dobrze wyposażona. Autopogotowie, 2 motopompy, kilka set węży tłocznych, 2 drabiny wysuwane, kilka drabin zestawianych, hakowych, gaśnic, siekier, kilofów, łopat, 12 linewek, 30 mundurów sukiennych i płaszczy, kilkanaście par butów skórzanych i gumowanych itp.

Władze niemieckie ustalały kierunki działania i zadania dla polskich jednostek straży.
Pod pozorem wykonywania zadań narzuconych przez okupanta strażacy realizowali swój podstawowy cel – służbę i działalność dla społeczeństwa.


Powojenne początki

Po wkroczeniu wojsk sowieckich pozostały sprzęt w remizie został porozbijany i powyrzucany. W remizie urządzono kuźnię i garaż do samochodów. Pierwsze radzieckie czołgi wjechały do Swarzędza w południe 22 stycznia 1945 r. Przez miesiąc Swarzędz był miastem przyfrontowym pełnym walczących o Poznań żołnierzy Armii Czerwonej, potem rannych. Pobyt żołnierzy i sroga zima powodował, że strażacy nie narzekali na brak pracy. Dzięki zapisom E. Zaporowskiego to jedyny okres, z którego pozostały tak dokładne informacje. Ponieważ strażnica zajęta była przez wojska sowieckie remizę urządzono sobie w pustym garażu przy ul. Mickiewicza gdzie szczątki sprzętu ulokowano. Niemal natychmiast był on potrzebny do akcji. W nocy dnia 24 stycznia o godzinie 0.30 , w czasie walk pod Poznaniem wybuchł pożar w fabryce mebli St. Drynkowskiego Nowy Świat. Do pożaru stawiło się tylko kilku strażaków, którym pomagało kilku z cywilnej ludności. Akcję utrudniał silny mróz, brak sprzętu i brak wody w wodociągu. W czasie pożaru strażacy kilkakrotnie ostrzeliwani byli z kulomiotu przez niemiecki samolot. Równocześnie powstał pożar w wielkiej hali byłego niemieckiego „Arbeitsdienstu”, lecz tego nikt nie gasił – nie miał kto i nie było czym. Fabryka mebli spaliła się doszczętnie, uratowano jednakowoż przyległe budynki. Po zlikwidowaniu pożaru nie było nikogo do pomocy by sprzęt odwieźć do remizy. Pozostało tylko czterech strażaków z naczelnikiem, którzy sprzęt odnosili, by na wszelki wypadek chociaż coś było pod ręką. Wszelkie prośby do ludności cywilnej o pomoc były bez skutku. Odnoszono bowiem węgiel i drzewo do domów, meble itp. Dwa dni później; 26 stycznia (o 10.30) przed południem wybuchł pożar w zabudowaniach Niemca Angermana, Stary Rynek nr 14. Strażacy stawili się natychmiast i z posiadanym sprzętem podążono na ratunek. Na palący się na poddaszu chlew natarto 2 prądami. Spalił się dach i poddasze napełnione wiórami. Pośród zgliszcz na poddaszu znaleziono spalone zwłoki mężczyzny i kobiety. Był to K. Augerman i jego siostra. Sąsiedzi zeznali, iż przed wybuchem pożaru słyszano krzyki i strzały – możliwe więc, że było to samobójstwo. Następnego dnia kolejny pożar, znów u Niemca. Dnia 27 stycznia (o 10.00) wybuchł pożar w piwnicy domu mieszkalnego przy ul. Wrzesińskiej 12 (Niemca Zellmera). Paliły się nagromadzone sprzęty, węgiel itp. Z powodu gęstego gryzącego dymu dostęp był bardzo trudny jednakowoż po 2 godzinach ugaszono. Przyczyna – podpalenie. Kolejny dzień i kolejna akcja. 28.01.1945 r. – pompowanie wody Nowy Świat. Z powodu silnego mrozu pękła rura wodociągu w budynku p. Arentatskiego i zalała piwnice. Straż pożarna z sikawką przenośną przystąpiła do wypompowania wody aby można wodę zamknąć. Pracowano pięć godzin. Po wodzie znów ogień. 29.01.1945 r. – pożar, Rynek, T. Zębski, godz. 10.00. Dnia 29 stycznia 1945r. zaalarmowano straż do pożaru w domu mieszkalnym T. Zębskiego. Okazało się, iż pali się pod podłogą na I piętrze. Podłogę wyrąbano i 1 prądem pożar ugaszono. Zapaliła się belka i podłoga od pieca. Dom był opuszczony, kwaterowali ruscy żołnierze. Następny pożar też miał miejsce w budynku gdzie kwaterowali żołnierze. 07.02.1945 r. – Pożar ul. Piaski 7 (Seydlitz).Wieczorem o godz. 18 wybuchł pożar w domu mieszkalnym na I piętrze gdzie kwaterowały wojska sowieckie. Ogień przedostał się już na dach. Ponieważ nasi strażacy byli na mieście stale w pogotowiu pilnując bezpieczeństwa pożarowego, pożar wnet zauważono i jedną linią wężową przez klatkę schodową i jedną na dach oraz wiadrami pożar ugaszono. Zapaliła się słoma porozrzucana po całym mieszkaniu od pieca żelaznego. Pracowano przez cztery godziny. W lutym żołnierze pierwszy raz opuścili remizę i natychmiast wrócili do niej strażacy. Po opuszczeniu remizy przez wojsko sowieckie natychmiast remizę wyczyszczono i posiadany sprzęt do remizy pownoszono. Wedle spisu z dnia 26.02.45 r. z umundurowania było w remizie 11 mundurów sukiennych, 8 spodni, 5 płaszczy, 10 pasów bojowych skórzanych, 2 parciane, 4 pary butów gumowych, 2 pary butów skórzanych i 1 topór. Przystąpiono też zaraz do zbierania porozrzucanego sprzętu pożarniczego po całym mieście jak i za miastem. Pozostało bowiem dużo węży, prądownic, kilofów i łopat. Znoszono więc wszystko do remizy aby nic się nie zniszczyło. Strażacy na wyścigi wynajdywali porzucony sprzęt mając sobie za zaszczyt przynieść go jak najwięcej. Znaleziono naszą motopompę, naturalnie – uszkodzoną, a potem i przyczepkę od niej ale bez kół. Nasi mechanicy – bracia R. i E. Soszyńscy i W. Pepeta, w krótkim czasie ją uruchomili, benzyny i oliwy dostaliśmy od tankistów i szoferów, było więc już coś na początek. Odnaleziono także nasze 2 drabiny wysuwane i trzy hakowe. Mogliśmy więc już i większemu pożarowi czoło stawić. Na wezwanie naczelnika druha Ciszyńskiego wszyscy strażacy chętnie i ochoczo od rana do wieczora byli w remizie czyszcząc, naprawiając i porządkując sprzęt oraz patrolując po mieście by każdej chwili być na miejscu w razie jakiegokolwiek pożaru lub innego wypadku. W krótkim czasie byliśmy w posiadaniu pięciu motopomp (trzy uszkodzone, nie kompletne), 1500 metrów węży tłocznych, 270 metrów węży ssawnych, 20 prądownic, 2 drabin wysuwanych, 3 – hakowych, 1 hydronetki, 17 pasów bojowych, 25 hełmów i wiele innego drobnego sprzętu strażackiego.

Strażacy, którzy pierwsi się zorganizowali i do zaopatrzenia w sprzęt się przyczynili:

Adam Ciszyński, Edmund Zaporowski, Stefan Michalak, Kazimierz Penczyński, Roman Soszyński, Edmund Soszyński, Zygmunt Wojciechowski, Henryk Jakubowski, Walenty Pepeta, Ignacy Obarski, Stefan Zandecki, Henryk Lewandowski, Władysław Schmidt, Stanisław Schmidt, Michał Zandecki, Stanisław Anioł, Walerian Kubiak, Kazimierz Zandecki.

Na polu za miastem znaleziono rozbity niemiecki samochód osobowy marki „Adler”. Przyciągnięto go wspólnymi siłami do remizy z zamiarem naprawienia go do użytku w straży. Gdy go przez miasto ciągnęliśmy śmiano się z nas, że z tego wraku chcemy jeszcze coś zrobić. Nasi mechanicy: bracia Soszyńscy i W. Pepeta postanowili sobie za zadanie samochód ten uruchomić. Zbierano więc różne potrzebne części z rozbitych samochodów leżących w okolicy i po długiej mozolnej pracy samochód ten pewnego dnia ruszył. Na razie powoli i często trzeba go było popychać ale szedł. Byliśmy dumni z tego, że mamy samochód strażacki za co naszym mechanikom z tego miejsca składamy nasze uznanie i podziękowanie. Gromadzony z takim trudem sprzęt nie stal bezczynnie w remizie, co rusz używany był do walki z ogniem lub wodą. 28.02.1945 – pożar w piwnicy Stary Rynek (Górczyński).O godz. 11-ej zawezwano straż pożarną do pożaru w piwnicy p. A. Górczyńskiego. Paliły się tam różne sprzęty, słoma, opał i różne szmaty. Dojście z powodu silnego gryzącego dymu było utrudnione jednak po 2 godzinach pożar ugaszono. Zima zaowocowała długą serią wypompowań wody z piwnic;

  • dnia 27.02.1945 r. wypompowano wodę z piwnicy budynku P. Dachtery ul. Kilińskiego,
  • dnia 01.03.1945 r. powtórnie wypompowano wodę z piwnicy P. Dachtery (pęknięta rura wodociągowa),
  • dnia 02.03.1945 r. wypompowano wodę z piwnicy budynku P. Teicherta ul. Łąkowa,
  • dnia 05.03.1945 r. wypompowano wodę z piwnicy budynku P. Binka przy szosie poznańskiej. Przyczyna – pęknięte rury wodociągowe,
  • dnia 09.03.1945 r. wypompowano wodę z piwnicy budynku P. Ludka ul. Kórnicka,
  • dnia 12.03.1945 r. wypompowano wodę z piwnicy budynku P. E. Mroczkiewicza
  • dnia 13.03.1945 r. – P. L. Skibińskiego, ul. Kórnicka
  • dnia 15.03.1945 r. – pompowano powtórnie wodę u P. L. Skibińskiego, ul. Kórnicka.

W międzyczasie miała miejsce inna akcja też po części związana z wodą. Dnia 03 marca 1945 r. zawezwano straż do wydobywania samochodu ciężarowego W.P., który z mostu pod Jasiniem wpadł do rowu przeciwpancernego. Od godz. 10-ej do 17-ej z pomocą ludności cywilnej, robotników szosowych, pracowano nad wydobyciem samochodu z rowu napełnionego wodą. Dwiema motopompami najpierw wodę wypompowano i windami, drągami itp. po 7 godzinach mozolnej pracy samochód został wydobyty. Kiedy miasto na dobre straciło swój przyfrontowy charakter a strażacy okrzepli w walce z żywiołami przyszedł czas na działania organizacyjne. Dnia 8 marca 1945 roku na zbiórce w remizie przeprowadził naczelnik druh Ciszyński pierwsze zebranie wszystkich strażaków, na którym wybrano tymczasowy zarząd, który by kierował strażą do czasu ukończenia wojny i ułożenia się stosunków powojennych. Wśród tych, którzy jeszcze w trakcie trwającej wojny przystąpili od jej odbudowy zabrakło szeregu przedwojennych członków. W Forcie VII 21 kwietnia 1940 r. zginął Stanisław Kwaśniewski. Obóz w Buchenwaldzie koło Weimaru 25 sierpnia 1940 r. stał się miejscem męczeńskiej śmierci burmistrza Tadeusza Staniewskiego. Harcerz – strażak Mieczysław Polanowski 24 lutego 1941 r. zmarł z wycieńczenia w obozie w Mathausen-Gusen. We Wronkach 7 lipca 1942 r. został zgładzony Bronisław (Bruno) Kirchhoff. Pamiętając o nich jeszcze podczas walnego zebrania 4.04.1964 r. Edmund Zaporowski wnioskował o powieszenie tablicy (spisu) członków O.S.P. którzy zginęli w czasie okupacji. Naczelnikiem wybrano jednogłośnie druha Adama Ciszyńskiego, zastępcą – Edmunda Zaporowskiego i sekretarzem – Stanisława Schmidta. Wyznaczono zaraz stały dyżur składający się z trzech strażaków, którzy pełnili służbę przez 24 godziny. Urządzono w remizie wartownię dla dyżurujących, założono światło i ustawiono piec. Stały dyżur był potrzebny aby uchronić sprzęt przed rozgrabieniem i zniszczeniem. Od komendanta wojennego wojsk radzieckich, staraniem naczelnika, uzyskano na piśmie zakaz zajmowania remizy przez wojsko. Stałą ochotniczą służbę pełniono do dnia 7 czerwca 1945 r. W dniu tym stałe dyżury zlikwidowano. Powstało stałe, płatne przez Zarząd Miejski, pogotowie składające się z czterech strażaków. Jako stałe pogotowie wybrani zostali: Stefan Michalak, Kazimierz Penczyński, Roman Soszyński i Walenty Pepeta. W dwa dni po ostatnim z pompowań znów przypomniał o sobie ogień. Dnia 17 marca 1945r. o godz. 14.00 wezwano straż do pożaru w warsztacie stolarskim P. Knadego (Piaski). Paliła się ściana z drewna w warsztacie gdzie wojsko sowieckie urządziło odwszawialnię przeprowadzając rury od pieca przez drewnianą ścianę. Pożar szybko ugaszono. Potem przyszła kolejna seria wypompowań wody. Dnia 20 marca 1945r. zawezwano straż do wypompowania wody z piwnicy (Zellmer, ul. Wrzesińska) zalanej z powodu pękniętej rury. Wodę wypompowano. 23 marca powtórnie wypompowano wodę z wyżej wymienionej piwnicy. Dnia 24.03.1945r. straż pompowała wodę z zalanej piwnicy przy ul. Dworcowej 9, 25.03.1945r. pompowano wodę z zalanej piwnicy w tartaku, dnia 05.05.1945r. powtórnie pompowano wodę w tartaku. Po wodzie znowu ogień. Pożar szopy na probostwie. Dnia 10.05.1945 r. przed południem wybuchł pożar szopy napełnionej słomą i drewnem na probostwie. Szopy nie dało się już uratować, zabezpieczono przyległą stodołę i chlewy. Palącą się szopę rozerwano i dogaszono. Pracowano 4 godziny. Kiedy już wszystkie rury rozmarzły i zostały naprawione uszkodzenia strażacy pomagali w zaopatrzeniu miasta w wodę. Ponieważ w mieście prądu z Poznania elektrownia jeszcze nie dostarczała gdyż była rozbita, część miasta, w której przewody już były naprawiane prąd pobierała z Fabryki mebli A. Tabaka. Od 11 do 15 maja straż pompowała dwa razy dziennie wodę do kotłów u Tabaki by elektryczna pompa mogła wodę pompować do wodociągów miejskich. Na tym skończyły się zmagania strażaków z wodą, do lata 1946 r. walczyli już tylko z ogniem. 14.08.1945 r. – Pożar w tartaku. O godzinie 2.30 zaalarmowano straż do pożaru w tartaku. 01.09.1945 r. – pożar St. Lutomski. Dnia 1 września o godz. 15.30 zawezwano straż do pożaru przy ul. Wiankowej 2.Paliły się na strychu różne sprzęty, tapety itp. Pożar szybko ugaszono i po 2 godzinnej pracy powrócono do remizy. 20.12.1945 r. – pożar baraku. Dnia 20 grudnia alarmowano o godz.20-ej straż do pożaru baraku na terenie byłego „Arbeitsdienstu” zajętego obecnie przez wojsko. Barak palący się nie był już do uratowania. Zabezpieczono przyległe baraki a palący się barak (drzewo) dogaszano. Akcję utrudniał dość silny mróz oraz niedostateczna ilość wody. Akcja trwała do godziny 24-ej. 22.12.1945 r. – pożar stodoły – majętność Swarzędz. Dnia 22 grudnia o godzinie 11-ej alarmowano straż do pożaru w majętności Swarzędz. Paliła się stodoła kryta słomą i częściowo napełniona słomą. Straż rozwinęła 2 linie wężowe ustawiając motopompę przy stawku, z którego czerpano wodę. Trzeba było lód wyrąbać. Przede wszystkim ubezpieczono przyległy spichrz i oborę broniąc 1 prądem dachu. Stodoła nie była już do uratowania. Ponieważ pożar przedstawiał się bardzo groźny zawezwano z miasta poznańską straż miejską, która przybywszy na miejsce do akcji nie przystąpiła. Pracowano do godziny 15-ej. Pożar powstał prawdopodobnie przez nieostrożność. W majętności tej bowiem kwaterowało wojsko. Po dogaszeniu i uprzątnięciu pogorzeliska powrócono do remizy. W użytku było 200 metrów linii wężowej i spotrzebowano 20 litrów benzyny do motopompy. Marzec 1946 – pożar ul. Poznańska. Zaalarmowano straż do pożaru w laboratorium dentysty Knaka gdzie nastąpił wybuch benzyny. Pożar w krótkim czasie ugaszono. Lipiec 1946 r. – pożar. Około godziny 15.30 alarmowano straż do pożaru w warsztacie stolarskim P. Sobkowiaka ul. Wrzesińska 2. Paliło się drzewo, wióry. Po 2 godzinach pożar ugaszono. Lipiec 1946 r. – pożar lasu. Straż została telefonicznie zawezwana do pożaru lasu w Kobylepolu. Las zapalił się prawdopodobnie od iskry lokomotywy. W akcji oprócz straży udział brało wojsko i ludność cywilna. Lipiec 1946 r. – pożar. Zawezwano straż do pożaru w domu mieszkalnym P. Froma przy ul. Kórnickiej. Zapaliła się podłoga od pieca. Pożar po wyrąbaniu podłogi ugaszono.

Nim jeszcze Swarzędz został wyzwolony spod hitlerowskiej okupacji, 22 listopada 1944 r. kierownik Resortu Administracji Publicznej PKWN utworzył Główny Inspektorat Pożarnictwa. Rozdzielał między innymi  sprzęt motorowy otrzymywany z UNRRA. 

Nie wiemy czy sprzęt z tych darów trafił też do Swarzędza. W listopadzie 1945 r. został  reaktywowano Związek Straży Pożarnych RP. W tym czasie w Swarzędzu. W związku z reorganizacją gospodarki komunalnej w zakresie pożarnictwa ustalono Komendę Straży i Komendanta. W związku z tym powstała w Swarzędzu Komenda OSP, do której przydzielono także przedstawiciela Prezydium MRN Marcelego Jankowskiego.

Równocześnie wybrano nowych członków Komendy, a mianowicie:

  • Antoniego Plutę – komendantem,
  • Stefana Zandeckiego – ds. technicznych,
  • Alfreda Klinkego – ds. kulturalno-oświatowych,
  • Tadeusza Szewsa – sekretarzem,
  • K. Przybyszewskiego – zastępcą sekretarza,
  • Tadeusza Fietza – skarbnikiem
  • K. Penczyńskiego – gospodarzem.

W okresie kadencji wymienionej Komendy rozwinęła się dość intensywna i konstruktywna praca ochotniczej straży pożarnej a ludność coraz bardziej zbliżała się do jej poczynań, doceniając potrzebę istnienia oraz rozwoju placówki na pożytek społeczny. Pracę swarzędzkiej OSP oceniano wysoko nie tylko w Poznaniu, lecz także w przyległych powiatach. Warto wspomnieć, że utworzono także przy OSP żeńską drużynę przeciwpożarową, którą zaliczono do czołówki na szczeblu powiatowym. Swarzędzka OSP powiększała co roku stan majątkowy i członkowski.


Lata powojenne

4 lutego 1950 r. Sejm uchwalił ustawę o ochronie przeciwpożarowej, w której powołano państwowe fachowe organy ochrony przeciwpożarowej, a mianowicie Komendę Główną Straży Pożarnych, komendy wojewódzkie, powiatowe i miejskie straży pożarnych. Powstał w ten sposób samodzielny pion organizacyjny o charakterze operacyjnym, podległy ministrowi administracji publicznej, mający uprawnienia do dysponowania wszystkimi strażami pożarnymi, tj. zawodowymi terenowymi i zakładowymi oraz ochotniczymi. Uchwalona miesiąc później ustawa o terenowych organach władzy państwowej i późniejsze przepisy, podporządkowały komendy straży pożarnych prezydiom rad narodowych. Na długie lata utrwalił się porządek organizacyjny, w którym terenowe komendy straży pożarnych miały podwójne podporządkowanie (ogólne – prezydiom rad narodowych, a fachowe – komendom straży pożarnych). Do roku 1950, organy ochrony przeciwpożarowej były ukierunkowane przede wszystkim na przygotowywanie straży pożarnych do prowadzenia akcji ratowniczo-gaśniczych. Po 1950 r., nowo powołane komendy straży pożarnych rozszerzyły swoją działalność na zapobieganie pożarom poprzez ustalanie wymagań w zakresie zabezpieczenia pożarowego, podjęcie prac kontrolnych i podejmowanie działań w celu zmniejszenia zagrożenia pożarowego. Około 1950 r. zanotowano 28 aktywnych członków oraz 84 wspierających. Znacznym sukcesem było uzyskanie przechodniego pucharu w wyniku popisów i zawodów strażackich odbytych w powiecie poznańskim.

W 1954 r. ustąpił Alfred Klinke z powodu choroby a jego funkcję objął Henryk Pszeniczny. Z uwagi na zmianę zamieszkania kilkunastu druhen, postanowiono podjąć uchwałę o rozwiązaniu żeńskiej drużyny przeciwpożarowej. Praca oraz zajęcia szkoleniowe ożywiły się z chwilą objęcia funkcji sekretarza KM PZPR. Był nim tow. Kazimierz Roszczyk, który wykazał znaczne zainteresowanie się posunięciami OSP, jej osiągnięciami i potrzebami. Również znacznie więcej uwagi na zagadnienie pożarnictwa wykazała w tym zakresie MRN.

W 1955 r. z inicjatywy Komendanta Antoniego Pluty straż podjęła nowe zadania w zakresie przeszkolenia swoich członków. Wykładowcami byli absolwenci Oficerskiej Szkoły Pożarniczej w Poznaniu. W międzyczasie postarano się o nowy samochód strażacki wyprodukowany w Sanoku i wyposażony w kompletny sprzęt dzięki przychylności Komend: wojewódzkiej i powiatowej. Jest to czas, w którym działania polityczne władz sięgają też do ochotniczych straży pożarnych. Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 24 października 1949 r. został rozwiązany Związek Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej. Na fali przemian politycznych 28 grudnia 1956 r. na Krajowym Zjeździe Delegatów OSP powołano Związek Ochotniczych Straży Pożarnych. W Swarzędzu; Lata 1956 – 1957 nie przyniosły zasadniczych zmian w obsadzie personalnej. Na walnym zebraniu w dniu 27 II 1957 r. ustępuje ze stanowiska zastępcy komendanta ds. kulturalno-oświatowych druh Pszeniczny Henryk a na jego miejsce wybrano jednogłośnie druha Marcelego Jankowskiego. W 1957 r. czynnych członków było 32 oraz 112 wspierających. Społeczeństwo miasta w uznaniu zasług strażaków ufundowało OSP sztandar – symbol, wiążący znaczenie pożarnictwa między ludnością i wojskiem oraz obrazującym racjonalny rozwój walki z klęską ogniową w mieście i okolicy. OSP miała też drugi sztandar ufundowany z tej samej okazji przez jej członków. Napis na tym sztandarze głosi:

OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA

SWARZĘDZ

1907 1957

po drugiej stronie

BOGU NA CHWAŁĘ

BLIŹNIEMU NA RATUNEK

Na otrzymanym od społeczeństwa miejsce napisu rozpoczynającego się od Bogu i wizerunku św. Floriana zajął napis

W SŁUŻBIE

OJCZYZNY LUDOWEJ

i stylizowany wizerunek orderu Virtuti Militari. Z nim występowali na oficjalnych uroczystościach. Ich własny długo musiał pozostawać w ukryciu.

Po roku 1957 nastąpiły znaczne zmiany personalne w kierownictwie OSP. Ukonstytuował się zarząd w następującym składzie:

  • Marceli Jankowski – prezes,
  • Antoni Pluta – naczelnik i zastępca prezesa,
  • Antoni Zandek – sekretarz,
  • Tadeusz Szews – skarbnik,
  • Tadeusz Fietz – zastępca naczelnika,
  • Kazimierz Przybyszewski – zastępca sekretarza,
  • Marian Szkudlarek – gospodarz.

Członkami zarządu byli w tym czasie: Adam Ciszyński, Zbigniew Piekarski i Stefan Zandecki. W okresie od 1960 r. do dziś odbyto 8 rocznych, walnych zebrań, poprzedzanych należytym przygotowaniem. W lutym 1960 r. omówiono sprawę odznaczeń za długoletnią pracę społeczną w OSP dla następujących druhów:

  • Adama Ciszyńskiego – za 35 lat
  • Edmunda Zaporowskiego – za 35 lat
  • Ignacego Obarskiego – za 30 lat
  • Stefana Zandeckiego – za 30 lat
  • Stefana Michalaka – za 25 lat
  • Kazimierza Penczyńskiego – za 25 lat
  • Tadeusza Fietza – za 20 lat
  • Antoniego Pluty – za 20 lat
  • Władysława Kwocza – za 20 lat
  • Tadeusza Szewska – za 20 lat
  • Romana Soszyńskiego – za 15 lat
  • Kazimierza Przybyszewskiego – za 10 lat
  • Stefana Rembalskiego – za 10 lat
  • Andrzeja Młynarczaka – za 10 lat

– Adama Ciszyńskiego – za 10 lat.

13 kwietnia 1960 r. Sejm uchwalił nową ustaw o ochronie przeciwpożarowej, nie likwidowała ona podwójnego podporządkowania. W tym roku  w walnym zebraniu swarzędzkiej OSP uczestniczyło 27 członków. Rok później naczelnik Pluta narzeka na niepunktualność i zdyscyplinowanie niektórych członków, mimo to nie było jeszcze momentu, aby od chwili zaalarmowania dłużej niż 5 minut trwało do wyjazdu ekipy strażaków niosąc pomoc bliźnim.

OSP otrzymała nagrodę od PZU (wtedy jeszcze Państwowego Zakładu Ubezpieczeń) za zasługi podczas akcji gaśniczych. Edward Ciszyński krytykuje pożyczenie drużynie młodzieżowej – harcerskiej 2 400 zł na obóz letni, dotąd nie zwróconej (jej członkowie jako Sekcja młodzieżowa przy O.S.P. w Swarzędzu zajęli II miejsce na zawodach półpowiatowych w Krześlicach 7 lipca 1963 r.). Komendant powiatowy tak mówi do zgromadzonych; praca jaką wykonujecie (…) to stała walka nie tylko z ogniem przy pożarze, lecz ciągła czujność i borykanie się ze społeczeństwem przy odbywaniu akcji zapobiegawczych na podległym wam terenie, gdzie niejednokrotnie zalecenia pokontrolne nie są respektowane przez poszczególnych właścicieli nieruchomości, administratorów czy nawet instytucje państwowe i stąd ciągła walka, za którą w przeważającej części czyni się nas strażaków odpowiedzialnymi za taki czy inny stan rzeczy.

Znajduje to niestety potwierdzenie w protokołach z następnych lat. Marian Szkudlarek pracownik Swarzędzkiej Fabryki Mebli jako członek OSP reprezentował ją w zawodach, a nie straż zakładową i za to spotykają go nieprzyjemności w pracy (1963 r.). Rok później, Fabryka krzeseł przychylnie podchodzi do zwolnień z pracy pracowników, którzy są strażakami, Fabryka mebli ignoruje zarządzenia w tej sprawie. W 1963 r. jest już dokumentacja na przebudowę remizy, aby urządzić tam świetlicę i móc rozwijać działalność kulturalno oświatową czy choćby mieć własny lokal na walne zebrania. Główną uwagę skierowano na strażnicę ażeby przebudowę doprowadzić jak najprędzej do celu. Konsultowano się z wykonawcą robót inż. Marcinkowskim, któremu powierzono całość zaplanowanych i zaprojektowanych prac. Każdy strażak pracował przeciętnie około 40 godzin. W czynach społecznych również brali udział: Jednostka Wojskowa z Kobylnicy, absolwenci Szkoły Podoficerów Pożarnictwa w Poznaniu oraz uczniowie szkoły zawodowej w Swarzędzu, pozostającej pod Dyrekcją mgr Franciszka Leciejewskiego. Do pracy społecznej pobudzano zdrowo myślące jednostki spośród ludności. Należy również zaznaczyć o bezinteresownej współpracy spółdzielni „Jedność” oraz niektórych rzemieślników w zakresie urządzeń strażnicy. Rozbudowę strażnicy rozpoczęto w 1964r. po uprzednim zgromadzeniu środków finansowych oraz potrzebnych materiałów budowlanych. Mimo nawału robót budowlanych, swarzędzka OSP podnosiła sprawność bojową. Naczelnik Antoni Pluta coraz intensywniej domagał się udoskonalenia strony technicznej i wzbogacenia zasobów w postaci sprzętu bojowego i ćwiczeniowego. Naczelnikowi Plucie przypisuje miasto zasadniczy sens istnienia OSP, połączonego z rozmachem, jakiego nie zaznały lata międzywojenne. Wspomnieć w tym miejscu należy niektórych sympatyków, czy jak chcą inni – miłośników strażactwa, którzy wszelkie przedsięwzięcia popierali słowem, piórem w prasie i czasopismach oraz zasilali kasę strażacką celem zakupu nowego sprzętu. Do nich należał m.in. Władysław Bajon, który wypowiadał w tej strażnicy znamienne słowa jak np.: „chcesz mieć dach nad głową – popieraj straż ogniową”. Walne zebranie w 1967 r. było ostatnim odbytym w sali Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. W tym roku z okazji 60 – cio lecia jednostka otrzymała nowego STARA 21. To w następnym roku odbyte 20.04.1968 r., później niż zwykle zapewne z powodu wydarzeń marcowych, było pierwszym w remizie. Dziękowano druhom T. Fietzowi, A. Plucie za wykonanie drzwi a A. Młynarczakowi balustrady. Wobec kończącej się rozbudowy dużo miejsca zajmuje współpraca z wojskiem, harcerstwem, Związkiem Młodzieży Socjalistycznej, szkołami w celu werbunku młodzieży w szeregi OSP, „tydzień Straży”. Podczas tego i innych zebrań mówiono też o problematyce, sprzęcie i innych akcjach. W ramach szeroko pojętej profilaktyki, już od kwietnia 1962 r. wprowadzono akcję zapobiegawczą, w skrócie nazywaną A – Z, którą połączono z porządkiem na ulicach, podwórkach, strychach oraz warunkami higienicznymi wokół domów i zabudowań gospodarczych. Wtedy; Swarzędz był zaśmiecony, mało kto zadbał o właściwy wygląd otoczenia i dopiero systematycznie prowadzone zabiegi przez OSP powoli usuwały niechlujstwa, dzięki zarządzeniom czynników miejskich oraz staraniom organów MO. Podczas tego zebrania Prezes Jankowski zabierał głos w sprawie znormalizowania kluczy do hydrantów ich przeglądu i naprawy nieczynnych przez Zakład Gospodarki Komunalnej. Został złożony wniosek o przydział masek przeciwdymnych oraz drabin, których brakuje. Wśród akcji, w których brali udział strażacy była zbiórka pieniędzy na odbudowę Warszawy. Mieli oni niebawem otrzymać radiostacje do obsługi, których już zostało przeszkolonych 3 radiooperatorów. Oficjalne otwarcie strażnicy planowano, zgodnie z duchem czasów, na 22 lipca. Zamiar ten nie został jednak zrealizowany. W listopadzie 1968 r. nastąpiło przekazanie do użytku przebudowanej strażnicy OSP. Powiększona o jedną kondygnację strażnica przedstawia się teraz – jak można zauważyć – okazale. Obiekt ten jest miastu bardzo potrzebny, jako miejsce zebrań oraz występów artystycznych. Ponadto jest on przede wszystkim obiektem ćwiczeń i zajęć strażaków. Przypomnijmy, że strażnicę rozbudowano w czynie społecznym zainicjowanym przez naczelnika Antoniego Plutę. Należy podnieść dużą ofiarność załóg fabrycznych oraz mieszkańców Swarzędza, których łączna wartość z czynami społecznymi zbliżyła się do kwoty 400 tys. zł. Dotacja państwowa z Funduszu Popierania Czynów Społecznych wyniosła 100 tys. zł. Nadmieńmy, że w dniu przekazania strażnicy, tj. 11 listopada br. Odbyła się tu akademia z okazji V Zjazdu PZPR i 51 rocznicy Rewolucji Październikowej. Na ręce I Sekretarza KM PZPR Józefa Staszaka oraz przewodniczącego MRN Andrzeja Ziółka złożono zobowiązania w zakresie czynów społecznych w 1969 r., tj. na 25-lecie PRL. Odczytane zobowiązania przyjmowano oklaskami przez zgromadzonych obywateli. Zobowiązania złożyli także przedstawiciele OSP w zakresie podnoszenia sprawności techniczno-bojowej, niesienia pomocy obywatelom, przestrzegania czystości i bezpieczeństwa w zabudowaniach w mieście i na wsi. OSP postanowiła w związku z uzyskaniem pięknego lokum rozwinąć akcję kulturalno-oświatową. Szczególnie pogadanki światopoglądowe przyciągnąć mogą komplet słuchaczy. W przywołanym opracowaniu jego autor tak przedstawiał ówczesną rolę straży. Na zebraniach zarządu omawiano poza aktualnymi deklaracjami przynależenia do OSP, zespołu muzycznego, zawodów powiatowych, zawodów rejonowych, dni ochrony przeciwpożarowej i spraw organizacyjno-gospodarczych, zagadnienie nadbudowy strażnicy. OSP poczyniła również starania o właściwe umundurowanie swoich aktywnych członków, albowiem brali oni udział także w uroczystościach państwowych, urządzanych przez miasto i instytucje oraz szkoły. Szczególnie podkreślano czyny społecznie użyteczne i w tym celu nawiązano porozumienie z Jednostką Wojskową, stacjonującą w Kobylnicy. Na zjazdach, konferencjach i odprawach urządzanych w Poznaniu nigdy nie zabrakło przedstawiciela swarzędzkiej OSP. Nie obojętną była również akcja żniwno-omłotowa. Jak wiadomo – dzięki zastosowanej w rolnictwie na szeroką skalę mechanizacji, osiągnięto w powiecie poznańskim coraz lepsze wyniki gospodarcze, nadto wzrosła efektywność produkcji rolnej. Toteż OSP miała na uwadze wszelkie sprawy związane z gospodarką leśną, zadrzewieniową oraz łowiecką. Niewątpliwie korzystny wpływ zadrzewień na uregulowanie klimatu i stosunków wodnych najbardziej odczuwało rolnictwo wokół Swarzędza, ponieważ wydajność płodów rolnych uzależniona była od właściwego układu tych czynników. Co rocznie w szczegółach omawiano sprawę bezpieczeństwa w „Tygodniu Straży Pożarnych” Ludność miasta i okolicy darzyła strażaków zaufaniem, nie stroniąc od urządzanych zbiórek ulicznych jak również zbieraniu dobrowolnych datków na listy ofiarodawców, tak na terenie miasta jak i okolicy. Zdecydowana poprawa bazy lokalowej pozwoliła strażakom na rozwijanie różnorodnej działalności, w tym mającej przyciągnąć nowych członków. Na walnym zebrani 4 kwietnia 1969 r. Naczelnik Pluta apeluje do młodzieżowego klubu, który się zawiązał przy naszej O.S.P. żeby ta młodzież podjęła taką samą ofiarność i bojowość – bezinteresowna pomoc w zwalczaniu i zapobieganiu pożarom. Utworzony i zatwierdzony klub artystyczno – muzyczny młodzieżowy przy O.S.P. to nie znaczy być tam członkiem klubu, ale być czynnym członkiem miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Trzeba rozumieć, że wszyscy członkowie klubu nie muszą być tymi strażakami w bojówce, ale liczy się innych, którzy pracują nad podniesieniem wyszkolenia administracyjnego, w kierunku wychowania kulturalnego (bardzo ważne) a na pewno z tych członków będzie nasze społeczeństwo dumne. Początki nie są łatwe ale z pomocą są starsi strażacy, którzy dadzą ze siebie tyle żebyście byli godni miana strażaka. A. Zandek stawia tę kwestię jednoznacznie; najpierw straż potem świetlica. Jak bumerang wraca sprawa hydrantów, część ma być wymieniona a pozostałe naprawione. Pojawia się wniosek o subwencję na zakup instrumentów. Wydarzenia grudnia 1970 r. jak się zdaje przyśpieszają walne zebranie, odbywa się już 30 stycznia 1971 r., w jego trakcie Dh Prezes Jankowski przedstawia listę 23 młodych kandydatów na członków O.S.P. którzy składają uroczyste ślubowanie. Ten młody narybek sprawdził się, już w maju uzyskał ocenę bardzo dobrą w II Wojewódzkich Zawodach Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych Wielkopolski. Powtórzył ten sukces na VI Wojewódzkich Zawodach Sportowo – Pożarniczych 6 października 1974 r. w Lesznie. Podczas tego zebrania A. Pluta składa rezygnację z funkcji naczelnika i proponując na swoje miejsce T. Fietza. Po roku 36 obecnych członków czci pamięć zmarłego T. Fietza oraz wszystkich którzy padli ofiarą w obronie życia i mienia w walce z ogniem w Czechowicach, a ostatnio w Luboniu pod Poznaniem – 1 minutową chwilą ciszy. Po upływie trzyletniej kadencji zostaje wybrany nowy Zarząd.

Prezes – Marceli Jankowski

Wiceprezes – Czesław Piskorek

Naczelnik – Marian Szkudlarek

Sekretarz – Antoni Zandek

Podnaczelnik – Edward Sommerfeld

Członkowie Zarządu: Antoni Pluta, Roman Pacholczak, Andrzej Janicki, Stanisław Rembalski, Kazimerz Przybyszewski.

Gospodarz – Stefan Michalak

Kwocz Władysław – Przewodniczący Komisji Rewizyjnej, członkowie: Czesław Herrmann, Jarosław Talarczyk. W trakcie dyskusji była omawiana sprawa wypadku przy gaszeniu stogu Brodziszewskiego. Władza przypomniała też, że określone działania wymagają jej zgody. Przewodniczący Prez. MRN ob. Piskorek (…) Urządzanie „Five” przez zespół OSP trzeba każdorazowo zgłaszać do Prezydium, bilety muszą być ostemplowane przez Prezydium. Obiecuje też, że; Prezydium pragnie zakupić mundury bojowe „panterki” dla całej ćwiczącej sekcji, oraz posmolić dach Remizy żeby nie zaciekał. Jednak nie zawsze jej bliskość pomaga. Przekonali się o tym na własnej skórze swarzędzcy strażacy. Miasto nasze do roku 1974 posia­dało na swoim terenie tylko O.S.P. Od 1972 roku miała w Swarzędzu siedzibę Powiatowa Komenda Straży Pożarnej. To ona była inicjatorem utworzenia u nas zawodowej jednostka, którą zasilili ludzie z Ochotniczej Stra­ży Pożarnej. Stało się to w roku 1974? Tak, ten pododdział miał funkc­jonować przy S.F.M. Ponieważ w tym czasie był kończony biurowiec fabry­ki, więc zwrócono się do nas abyśmy im udzielili gościny w naszej remizie. Wiadomo w naszym kraju najtrwalsze są prowizorki, więc egzystowaliśmy wspólnie do dnia kiedy zlikwidowano zawodową jednostkę na terenie nasze­go miasta. Jeden z samochodów oddaliśmy do dyspozycji zawodowców. W tym okresie wszystkie wyjazdy bo­jowe w mieście załatwiał pododdział zawodowy. My – O.S.P. byliśmy od­suwani na bok. Od początku działało to negatywnie na swarzędzkich ochotników i było zarzewiem konfliktów. Już podczas walnego zebrania w 1973 r. pytano o środki Komendy Powiatowej Straży Pożarnej, które przechodziły przez konto OSP. Podchmieleni druhowie zapytywali, K […] o ilość zakupionych mundurów w roku obrachunkowym, M […] o nieobecność przedstawiciela KP, kto wziął medal za akcję „Luboń”. Kolega Szkudlarek jest odzna­czony medalem Za Męstwo i Odwagę w Ratowaniu Ludzi i Mienia. To wyró­żnienie otrzymał za akcję w Luboniu. Tak, pamiętam tamtą akcję. W czasie dojazdu do Lubonia cały czas byliśmy prowadzeni przez radio komendanta całej akcji. Bezbłędnie z „marszu” wkroczyliśmy do akcji. Dzisiaj jeszcze słyszę krzyk kobiety, którą wyciągnęliśmy z tego piekła (Czesław Herrmann, 1992 r.). Druh R […] skarży że jak Pow. Komenda jedzie do pożaru – nie zabiorą lecącego ulicą strażaka. Dlaczego Powiatowa Komenda jeździ wozem, samochód marki Żuk, OSP Swarzędz po całym powiecie niszczy wóz bez wiedzy Zarządu. Zabierając wóz wyrzuca uzbrojenie co ta za porządek ? G […] Komenda Powiatowa lekceważy sobie Zarząd naszej straży i rządzi się jak szare gęsi. Mimo strażacy radzili sobie bardzo dobrze; OSP Swarzędz wyszła na wyżyny zajmując I miejsce i zakwalifikowała się na wyjazd do Krakowa. Pojawił się też postulat aby Woj. Komenda nie ściągała straży Swarzędzkiej poza teren do stert słomy lub palenia się smoły. Tak jak przed wojną i teraz zdarzają się konflikty wśród strażaków. W 1974 r. konflikt między druhami G […]. J […]. i M […] .S […] zakończony skreśleniem z szeregów druha G. J. Strażacy zadeklarowali udział w czynie społecznym na powstającej wówczas trasie E – 8, a w następnym roku w zbiórce złomu w ramach akcji „Poznański Porządek”. Konflikt obu straży mógł mieć bardzo złe skutki dla mieszkańców 15.03.1975 r. (…) druh Szumski Marian postuluje aby kierowcy PK SP alarmowali strażaków zaraz po otrzymaniu meldunku o pożarze, gdyż był wypadek że kierowca najpierw pojechał stwierdzić czy się pali i potem dopiero alarmował strażaków. Politycznym znakiem czasów jest uchwalony wniosek o jawne wybory członków powiększonego do 9 osób Zarządu i Komisji Rewizyjnej;

Prezes – Marceli Jankowski

Wiceprezes – Czesław Piskorek

Wiceprezes, Naczelnik – Marian Szkudlarek

Skarbnik – Antoni Zandek

Sekretarz – Szumski Marian

Zastępca Naczelnika – Piekarski Zbigniew

Członkowie Zarządu: Antoni Pluta, Stanisław Rembalski

Gospodarz – Herrmannn Czesław

Z uznaniem zebranych spotkała się deklaracja; druh Penczyński Wojciech (…) deklarował, że z strażą będzie pracował do grobowej deski, wskazując swą działalność w straży od założenia do 1957 roku. Zmiany podziału administracyjnego – likwidacja powiatów powodują, że od 1 stycznia 1975 r. Powiatowa Komenda Straży Pożarnej została podporządkowana Poznańskiej Komendzie Straży Pożarnej.

Od tego roku strażacy działali pod rządami kolejnej ustawy o ochronie przeciwpożarowej uchwalonej 12 czerwca 1975 r. Eksponowała ona zasadę jej powszechności. Jak na ironię w, następnym roku podczas walnego zebrania mówi się, że większość hydrantów w mieście jest nieczynna. W tym czasie na terenie miasta i gminy działają obok zawodowej straże, ochotnicze i zakładowe. Odbywają się ich zjazdy, delegatami na Statutowy Zjazd Gminnego Związku O.S.P. zostali wybrani; Marceli Jankowski, Marian Szkudlarek, Antoni Pluta, Andrzej Janicki. Pododdział zawodowy pierwotnie miał być „gościem” ochotników do końca 1976 r. Jednak sprawa ta przeciągła się i miała jeszcze długo absorbować ochotników. W (…) świetlicy znajduje się sypialnia dla strażaków pododdziału Z.S.P. jak wiadomo umowa była że do 31.12.76 sypialnia ta zostanie przeniesiona na inne pomieszczenie, a sprawa się nadal przeciąga, co przyczyna tego jest brak rozrywek kulturalnych dla druhów, oraz dla młodzieży nie zrzeszonej. Na dodatek okazuje się, że jest tam uszkodzona instalacja elektryczna. Przy rozmowach o nowym lokalu dla straży zawodowej pojawia się problem translokacji ob. Z […]. Konflikt tli się jak niedogaszony ogień (…) tut. jedn. O.S.P nie jest alarmowana do pożarów które są na terenie miasta lub gminy, a wzywane są jednostki Z.S.P. z Poznania. Równocześnie trwa ciąg dalszy batalii o zwolnienie świetlicy, stąd deklaracja Komendanta Rejonowego, że pomieszczenia po ob. Z. zostaną adaptowane dla Zawodowej Straży Pożarnej do maja 1979 r. Pod adresem UMiG zostaje skierowany wniosek o zakup 24 sztuk, mundurów ochronnych, 12 par butów skuterów, odrestaurowanie świetlicy po wyprowadzce ZSP i (…) zakup gier, telewizora, dyskoteki, dla ożywienia życia kulturalnego O.S.P. Sprawa świetlicy ciągnie się, w marcu 1980 r. nowy termin koniec roku. W międzyczasie Zarząd O.S.P. zorganizuje wspólnie z ZHP i ZSMP II Ogólnopolski Turniej Wiedzy Pożarniczej (1978 r.). Dopiero w 1981 r. rozpoczyna się remont świetlicy, Zebranie wnioskuje do Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej o zakup wozu bojowego GBA dla OSP. Rok później, w czerwcu omawiane są; założenie drużyny harcerskiej przy OSP – najmniej 8 członków, generalnego remontu świetlicy, budowy kanału rewizyjnego i nowej bramy do garaży zakupu 10 kompletów mundurów wyjściowych 50% z własnych środków, mundurów ćwiczebnych i butów. W protokole jest informacja o omawianiu pożaru pawilonu handlowego (przy dawnym cmentarzu ewangelickim), który doszczętnie spłonął. O tyle ciekawe, że w protokołach z lat 1960 – 1986 są zwykle tylko odwołania do sprawozdań, niestety dziś nieznanych. Drugie w tym roku walne zebranie ma miejsce 19.12.1982 r. W szeregi straży, po ślubowaniu, zostaje przyjęta 9 osobowa grupa mająca funkcjonować jako Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza. Na poprzednich zebraniach padały pytania związane z odzyskaniem a teraz z remontem świetlicy, dlaczego trwa dwa lata. Ochotnicy pytali też (…) dlaczego Komendant Rejonowy Straży nie docenia tut. jednostki. Od maja do listopada Zawodówka korzystała – używała wóz bojowy OSP, były zawody w Kicinie a zawiadomienie otrzymał Naczelnik 3 dni przed zawodami. Jak potrzeba zawodówka bierze węże, buty kombinezony kto ich upilnuje. (…) dużo sprzętu brakuje. W odpowiedzi usłyszeli, to najlepiej było założyć siatkę. Wraca wniosek (…) do Komendy Wojewódzkiej o przydział nowego wozu bojowego gdyż obecny ledwo chodzi. Prezes M. Jankowski (…) prosił wszystkich o współpracę i pomoc w realizacji nakreślonych zadań statutowych, odbudowanie autorytetu Swarzędzkiej OSP. Musimy po 6 latach stagnacji i zaniku aktywności naszej jednostki wykrzesać z nas samych wiarę i nadzieję na radykalną poprawę naszej działalności na rzecz bezpieczeństwa p. pożarowego. Trudno uznać, że te chwalebne zamiary powiodły się. W następnych latach widnieją zapisy o tym, że składki członków wspierających za 1983 r. nie zostały rozliczone, nie został dokończony remont świetlicy, są braki w umundurowaniu bojowym, jest zły stan hydrantów, są problemy ze szkoleniem i umundurowaniem drużyny młodzieżowej. Dopiero w 1986 r. ma miejsce zobowiązanie do wygłaszania odczytów w szkołach dh Jankowskiego i Szkudlarka, mówi się o powołaniu do życia zespołu muzycznego, takiego jaki istniał przed laty. Z tymi i podobnymi problemami swarzędzka OSP weszła w okres przemian ustrojowych.

Na mocy ustawy o ochronie przeciwpożarowej z 24 sierpnia 1991 r. straże pożarne stały się stowarzyszeniami. Na burmistrza został nałożony obowiązek rejestracji straży terenowych i zakładowych. Ustawa ta stanowiła, że koszty utrzymania, wyposażenia i utrzymania gotowości bojowej OSP ponoszą gminy. W uchwale IX Zjazdu Wojewódzkiego Związku OSP w Poznaniu, 7 grudnia 1991 r. wśród najlepszych orkiestr dętych wymieniony był Swarzędz. Była to bardzo dobra orkiestra, strażacy zadbali o jej umundurowanie i wyposażenie. Grała podczas różnych uroczystości. Na początku lat 80-tych kiedy miała zagrać podczas uroczystości Bożego Ciała by im to uniemożliwić ówczesny Naczelnik UMiG odebrał muzykom służbowe instrumenty.

Wspomniana uchwała nakładała wymóg współpracy z organami samorządu terytorialnego i Państwową Strażą Pożarną w realizacji zadań ratowniczych, prewencyjnych i szkoleniowych. Wzywała do rozwijania wychowania fizycznego i sportu, szczególnie pożarniczego. Zmiana realiów ekonomicznych powodowała, że nawoływała straże do prowadzenia działalności gospodarczej, w tym odpłatność za usługi dotąd świadczone gratisowo. Składki członkowskie miały być wobec ogromnej inflacji, odpowiednio do niej weryfikowane. W tym czasie nadal żarzy się konflikt strażaków ochotników i zawodowych. Jeden z samochodów od­daliśmy do dyspozycji zawodowców (w 1991 r. na wyposażeniu samochód pożarniczy Star 244 typ GBA 2,5/16 wypożyczony przez Burmistrza na prośbę Komendanta Rejonowego SP Poznań – Nowe Miasto). W tym okresie wszystkie wyjazdy bo­jowe w mieście załatwiał pododdział zawodowy. My – O.S.P. byliśmy od­suwani na bok. Dlaczego tak się dzia­ło? Po prostu oni pełnili dyżur całą dobę więc wyjeżdżali na akcje Ale bywało i tak. Podczas pożaru cystern w Kobylnicy, nasi zawodowcy wy­przedzili nas tylko o 500 metrów! Do tego pożaru doszło 6.04.1991 r. w akcji udział brali: Naczelnik Marian Szkudlarek. strażacy: Kazimierz Gąsiorek, Andrzej Wieczorek, Czesław Śmiododa, Mirosław Waiderauder, Marian Szumski, w zabezpieczeniu: Waldemar Menżyński, Piotr Walkowiak, Krzysztof Wszendybył, Artur Weszendybył, Michał Kubiak. W tym czasie Prezesem OSP był Janusz Lisiecki a Naczelnikiem Marian Szkudlarek. Byli oni sygnatariuszami datowanego na 27.07.1991 r. pisma Zarządu OSP do Burmistrza MiG Swarzędz. Uprzejmie informujemy Pana Burmistrza, że pismo Urzędu Miasta z dnia 18 bm. otrzymane 22.7.91.r zostało skierowane do Zarządu Miejsko-Gminnego OSP, zamiast do Zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej w Swarzędzu. Prezesem Zarządu M-Gminnego jest pan inż. Hope – a prezesem OSP jest druh Lisiecki Janusz. Co do treści pisma oświadczamy co następuje:

– Tutejsza Ochotnicza Straż Pożarna jest stowarzyszeniem Wyższej Użyteczności Publicznej, a założona została w 1907 roku. Po II wojnie światowej w 1945 roku reaktywowano ponownie OSP w Swarzędzu, która do dnia dzisiejszego działa na podstawie zarejestrowanego Statutu. W czynie społecznym wybudowaliśmy piętro Remizy strażackiej, na którym urządziliśmy świetlicę, toalety i zaplecze adm-gospodarcze straży.

– Jako inwestor tej sali – świetlicy jesteśmy prawnymi użytkownikami sali strażackiej. Przez okres 35 lat nikt nie podważał naszego użytkowania na prawach właściciela. Wszystkie dotychczasowe władze wspierały Straż Pożarną w realizacji jej statutowych zadań.

– Jeżeli Urząd Miasta miał zamiar na krótki okres poddzierżawić świetlicę straży, to trzeba było zaprosić druha Prezesa i Naczelnika na rozmowę dla przekonsultowania tej sprawy, gdyż prawny użytkownik musi też wyrazić zgodę. Nie można tych spraw robić poza plecami użytkownika, bo jest to bezprawie. Chodziło o udostępnienie świetlicy osobom prywatnym na działalność komercyjną. To nie był ostatni przypadek gdzie w tych trudnych czasach strażacy mieli problemy w kontaktach z władzą. Tak mówił o tym w wywiadzie dla Tygodnika Swarzędzkiego w kwietniu 1992 r. naczelnik Szkudlarek po likwidacji w marcu tego roku Zawodowej Straży Pożarnej w Swarzędzu. Jaka sytuacja jest obecnie w Swa­rzędzu? Zawodowa Straż nie istnieje. Sądzę, że jej zadanie przejęła O.S.P.? Nie! My istniejemy tylko na pa­pierze. W ubiegłym roku Komendant Woje­wódzki poinformował burmistrza, że pododdział zawodowy w naszym mie­ście przestanie istnieć. Władze powin­ny dbać o O.S.P. W mieście sądzono, że wojewoda nie zezwoli na to aby Swarzędz pozbawić straży. Niestety poprzednia decyzja została utrzymana w mocy. Nam burmistrz kazał oddać klucze od remizy, ponieważ, jak twierdził jest to własność miasta! Oczywiście odwo­ływaliśmy się i uzyskaliśmy tyle, że umowa najmu świetlicy została podpisana przeze mnie. Obecnie jest zatrudniony przez władze miasta jeden kierowca, klucze zaś od remizy znajdują się w Ratuszu. Reasumując w Swarzędzu są strażacy, jest kierowca, jest wóz bojowy, ale nie ma straży. W razie pożaru nasi dobrze wyszko­leni strażacy nie wezmą udziału w żadnej akcji. Od maja naczelnik M. Szkudlarek i Mieczysław Ratajczak odpowiadający za obronę cywilną w UMiG organizowali zabezpieczenie przeciwpożarowe. Zostało zatrudnionych 4 kierowców – ratowników. Podczas tego wywiadu on i C. Herrmannn mówili też o osiągnięciach OSP. Swarzędzka O.S.P. miała duże osiągnięcia na polu sportowym. Podo­bno nigdy w kraju nie schodziliście poniżej III miejsce ? Jest w pańskim pytaniu pewna nieścisłość. W zawodach Ogólnopols­kich najniższą lokatą jaką zajęliśmy to było drugie miejsce. Wszystkie konkurencje sportowe były tak pomyś­lane, aby sprawdzać nasze wyszkole­nie bojowe. Pan Herrmann: Kolega Szkudlarek jest świetnym szkoleniowcem. Te wszystkie zwycięstwa są jego zasługą, muszę to powiedzieć, bo kolega jest bardzo skromny. Naczelnik Szkudlarek zakończy pracę w straży w 1995 r. W 1992 r. w mieście i gminie było 6 jednostek OSP skupiających 96 członków, dysponujących 2 samochodami strażackimi Star – 26 używanymi 20 lat, 6-cioma motopompami używanymi od 8 do 20 lat. W 126 przypadkach strażacy narażali własne życie, ratując mienie państwowe i społeczne miliardowej wartości. 2 lipca tego roku została wydana decyzja Zarządu Gminy o przydziale lokalu użytkowanego po ZSP Miejskiej Ochotniczej Straży Pożarnej, w innych dokumentach występuje ona jako Straż Miejsko – Ochotnicza, Miejska Straż Pożarna. Faktycznie straż była, tak jak jest to do dziś, strażą ochotniczą wspomaganą przez zatrudnionych na etacie UMiG kierowców. Stąd nazwy Miejsko – Ochotnicza, Miejska Straż Pożarna. Straż nie zmieniając siedziby zmieniła też adres z ul. Hanki Sawickiej 1 na Bramkowa 3. Strażacy mogli uczestniczyć w kursie ratowników drogowych – członków OSP organizowanym w Wojewódzkim Ośrodku Szkolenia Pożarniczego. Zostali doposażeni w 10 hełmów za 2 mln zł. W połowie lat 90-tych pojawiały się pomysły likwidacji OSP i utworzenia własnej straży zawodowej w Swarzędzu, nie zostały zrealizowane z przyczyn ekonomicznych. Negowanie w tym okresie przez niektóre osoby dorobku strażaków ochotników znalazło też niestety wyraz w zniszczeniu znacznej części dokumentów i innych materialnych świadectw związanych z ich działalnością. Rok 1995 to długo oczekiwane wzmocnienie techniczne. 28 lipca UMiG odbiera przeznaczony dla nich samochód Star 1142 P. 19 października 1995 została reaktywowana nowa OSP Swarzędz, w skład której weszło 26 prężnie działających członków. Po roku Maciej Dyba kierownik a wcześniej konsultant do spraw dosprzętowienia, Miejskiej Ochotniczej Straży Pożarnej podsumowuje sytuację z okazji dnia Świętego Floriana – patrona wszystkich strażaków. Problemów tych swarzędzka Straż Pożarna miewa sporo. Największym jest brak funduszy na wyposażenie jednostki jakiego życzyli­byśmy sobie. Sprzęt hydrauliczny czy pneumatyczny, którym nie dysponu­jemy, jest niestety bardzo drogi i trzeba się w niego zaopatrywać sukce­sywnie. Brakuje nam ubrań ochronnych dla ratowników typu Nomex, pomp pływających, agregatu prądotwórczego, sprzętu oświetleniowego itp. Sprzętu jednak przybywa. W ciągu roku uporaliśmy się z uzbrojeniem nowego auta w armaturę wodną i pianową, podręczny sprzęt ratowniczy, polarkę i przycinarkę. Swarzędzcy strażacy-ratownicy własnym sumptem wyremontowali stary samochód pożarniczy. Zakupiono tylko części, które trzeba było wymienić oraz zlecono przeprowadzenie wymiany instalacji elektrycznej. Niebagatelną pomoc okazali także sympatycy Straży Pożarnej Jan Drzewiecki – właścicie zakładu blacharstwo-pojazdowo – wykonał nieodpłatnie prace blacharskie na sumę ok.1400 zł, Leszek Skrzypczak lakiernik – pomalował ponownie stary samochód pożarniczy, a Tadeusz Krug dokonał zakupu niezbędnego podczas remontu sprzętu. Zaangażowanie w/w sponsorów oscylowało w granicach l000 zł. Finansowo wspomógł nas również Andrzej Bystry zakupując trzy odcinki węża pożarniczego, które uzupełniły ubytki powstałe wskutek tak licznych w tym roku interwencji a było ich już 138 . Dla porównania w ubiegłym roku zanotowano ich 133. Na pewno przyczyniły się do tego kaprysy aury, ale niestety głównym czynnikiem sprawczym, jak co roku jest zwykła ludzka nieodpowiedzialność Wraz z trawą wypala się setki złotych (każdy wyjazd jednostki to około 300 zł), czyni wielkie spustoszenie ekologiczne, a czasem powoduje tzw. niebezpieczeństwo wtórne (jak np. zadymienie szos), które stanowią groźne zagrożenie miejscowe. Takie sytuacje powodują, że w ciągłej gotowości pozostaje cały zastęp swarzędzkich strażaków. Na szczęście pracowników etatowych wspierają członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Od momentu jej reaktywowania – tzn. od lata ubiegłego roku przybyło ok. 20 nowych zaangażowanych w działalność strażacką członków. Scala ich nie tylko działalność typowo operacyjna, ale również wspólne zainteresowania pielęgnowane podczas codziennych spotkań. Po raz pierwszy od szeregu lat Ochotnicza Straż Pożarna Swarzędz wystawi młodzieżową drużynę pożarniczą na zawody jakie odbędą się w dniu l czerwca na obiektach Unii. Wszystkich sympatyków straży pożar­nych będzie nam miło spotkać nie tylko na stadionie, ale również w strażnicy.(…)Niestety nasza infrastru­ktura pożarnicza odbiega jeszcze od standardów obowiązujących w Europie, o czym można było się przekonać podczas rozmów prowadzonych podczas niedawnej wizyty delegacji strażaków z bliźniaczego miasta -Ronnenberg. Tam udzielanie się w strażach pożarnych nobilituje, ludzie powszechnie respektują obowiązujące przepisy przeciwpożarowe przez co żyje się spokojniej i bezpieczniej. U nas przeprowadzone kontrole ujawniają skandaliczne zaniedbania, a udzielane porady i upomnienia często odbie­rane są wręcz wrogo. Na tę działalność Swarzędzka Straż Pożarna musi położyć większy nacisk. Jeżeli aura pozwoli sprawdzony zostanie stan zabezpieczenia przeciwpożarowego zakładów, hurtowni i obiektów na terenie Miasta i Gminy, a najbardziej oporni zostaną ukarani mandatami lub skierowaniem wniosku do kolegium. Dużo do życzenia pozostawia także sprawa zaopatrzenia wodnego na tere­nie Swarzędza i sołectw.


Straż współcześnie

Od września 1999 r. w gminie ochroną przeciwpożarową kieruje Sławomir Kaźmierczak – Komendant Gminny Ochrony Przeciwpożarowej. Podlegają mu dwie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Swarzędzu i Kobylnicy. Jednostka OSP w Swarzędzu jest przygotowana do prowadzenia działań gaśniczych, ratowniczych w tym na drogach oraz na wodzie i na lodzie. 25 kwietnia 2003 r. Burmistrz Miasta i Gminy Swarzędz oraz kierownictwo OSP w Swarzędzu podpisali z Komendantem Miejskim Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu porozumienie w sprawie włączenia od 1 lipca OSP w Swarzędzu do Krajowego Systemu Ratowniczo – Gaśniczego. Oznacza to, że swarzędzcy strażacy są bardzo dobrze wyszkoleni i wyposażeni, mobilni, mogą brać udział w akcjach nie tylko na terenie gminy, ale też na przysłowiowym drugim końcu Polski. Urząd Miasta i Gminy w Swarzędzu zatrudnia 6 kierowców ratowników, którzy oddelegowani są do pracy w OSP gdzie pełnią oni dyżury a w czasie akcji ratowniczo – gaśniczych jeśli nie ma odpowiednio przeszkolonego strażaka pełnią również rolę dowódców akcji. Ponadto OSP zasilana jest przez osoby odbywające zastępczą służbę wojskową. U progu jubileuszu swarzędzcy strażacy dysponują dwoma samochodami bojowymi. Obok samochodu Star ze zbiornikiem o pojemności 2150 l służą im przejęty w 2002 r. od Swarzędzkich Fabryk Mebli ciężki samochód pożarniczy marki Jelcz. Nadawał się tylko do remontu, który przeprowadzili strażacy we własnym zakresie, ma po nim zbiornik o pojemności 6 000 l, znakomicie sprawdza się przy gaszeniu lasów, pól i łąk. Ostatnim nabytkiem, z 2004 r., jest Polonez – samochód operacyjny. Dobrym sprzętem do różnego rodzaju działań. Tonących ratują przy pomocy łódki z silnikiem spalinowym, brak niestety deski do ratowania ich z lodu. Podtapianym i zalewanym pomają pompami pływającymi tzw. żabami napędzanymi silnikiem spalinowym, elektrycznymi pompami zanurzeniowymi. Do ratownictwa drogowego służy agregat hydrauliczny z nożycami tnącymi i rozpieraczami, łańcuchy do odginania kolumn kierowniczych, pojemnik z sorbentem do neutralizacji rozlanych płynów np. oleju czy płynu chłodniczego, deska ortopedyczną, na której po udzieleniu pomocy przedmedycznej przekazują poszkodowanego pogotowiu. Z ogniem walczą za pomocą gaśnic – gaszenie instalacji elektrycznej, wodą i środkami pianotwórczymi – węże i prądownice do szybkiego natarcia niskiego i wysokiego ciśnienia, działka na samochodzie Jelcz. Dysponują też agregatem do oddymiania piwnic oraz szeregiem innego sprzętu: poduszki pneumatyczne, piły łańcuchowe do cięcia drewna, tzw. gumówki do cięcia stali i betonu, grabie, widły, miotły, łomy, kilofy, łopaty, topory, agregat prądotwórczy i 2 maszty oraz sprzęt, którym dla bezpieczeństwa własnego i innych zabezpieczają miejsce akcji. Strażacy (załoga etatowa) są przeszkoleni w zakresie ratownictwa przedmedycznego, posiadają apteczkę PSP R 1, łącznie z butlą z tlenem, są przygotowani do resuscytacji. Dla własnej ochrony mają wodoodporne a zarazem „oddychające” buty z Gore-Texu i skóry ze wzmacniaczem na palce, spodnie i kurtki z niepalnego Nomexu, kominiarki, hełmy a do akcji w zadymionych pomieszczeniach nadciśnieniowe aparaty powietrzne z sygnalizatorem bezruchu. Pracują w systemie 24/48 godzin. W strażnicy mają kącik kuchenny, zaplecze sanitarne z prysznicem, pomieszczenie dzienne, dwa tapczany. Stopniowo „dorabiali się” tego od 1998 r. Mają niewspółmiernie więcej pracy niż ich poprzednicy. Dla porównania lata 1925 – 1936 i 1994 – 2007 ( x w 2007 r. do Świąt Wielkanocnych)

Rok Liczba interwencji
1994 131
1995 178
1996 239
1997 233
1998 190
1999 182
2000 174
2001 302
2002 215
2003 310
2004 274
2005 270
2006 321
2007x 95
Rok Pożarów w mieście

Pożarów pozamiejscowych Razem akcji gaśniczych
1925 4 6 10
1926 4 8 12
1927 10 3 13
1928 7 12 19
1929 8 7 15
1930 1 7 8
1931 1 8 9
1932 ? ? ?
1933 1 6 7
1934 3 4 7
1935 6 5 11
1936 4 7 11

Spośród tych interwencji średnio 60 % przypada na pożary i inne zdarzenia a pozostałe 40 % na zdarzenia drogowe. Wypada to różnie w poszczególnych latach np. w 1994 r. większość zdarzeń to pożary na polach i w lasach a w 2000 r. pożary lasów i łąk. Od 1977 r. dzięki sprzętowi ratownictwa drogowego wzrasta liczba interwencji przy wypadkach drogowych a od sierpnia 2001 r. współpracują z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Patrząc na te dane trzeba pamiętać, że przed 100 laty miasto miało 107 ha i około 3 300 mieszkańców, dziś ma ich odpowiednio 8,24 km2 i ponad 29 600. Ponadto dochodzi 11 000 mieszkańców gminy. Samych mieszkań jest 12 075, do tego liczne zakłady pracy i lokale użyteczności publicznej. Podobnie jak ich poprzednicy ćwiczą na różnych obiektach w mieście i gminie np. w 2005 r. na obiektach VW, BP Swarzędz. Angażują się w zabezpieczanie imprez sportowych i udział w festynach na terenie miasta i gminy gdzie propagują swoją działalność. Działają na rzecz mieszkańców, jak choćby przeprowadzając w 2004 r. zimową akcję wylewania przyszkolnych lodowisk. Utrzymują kontakty z innymi jednostkami. W 1998 r. ich delegacja była w Ronenbergu a w 2004 r. rozegrali mecz towarzyski piłki nożnej z OSP Kobylnica.  Z początkiem 2007 r. w ramach porządkowania struktur Urzędu Miasta i Gminy powołany został 7-osobowy Referat Ochrony Przeciwpożarowej, który przejął zadania dotychczasowej Miejskiej Straży Pożarnej. Szefem referatu jest Komendant Gminnej Ochrony Przeciwpożarowej Sławomir Kaźmierczak. Podstawowym zadaniem referatu jest dbanie o to, by obydwie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w naszej gminie sprawnie działały. Pracownicy referatu zajmują się kontrolą działalności i merytorycznym nadzorem nad jednostkami, a także przyjmowaniem wniosków oraz skarg od mieszkańców. Mimo stosunku pracy, są oni też strażakami ochotnikami, tak jak ich koledzy przybiegający na zew syreny czy wzywani telefonicznie. W roku jubileuszu swarzędzkich strażaków ochotników jest mniej niż dawnymi laty. Dziś przy nowoczesnym sprzęcie wystarcza znacznie mniejsza niż kiedyś obsada. Aż 46 było ich w roku 1978 i 1981 a o jednego mniej w 1975 r.


W momencie pisania dokumentu skład władz OSP Swarzędz:

Jerzy Górka Prezes (kierowca)

Sławomir Kaźmierczak Wiceprezes

Marek Kościelniak Naczelnik

Józef Chmiel zastępca Naczelnika (kierowca)

Piotr Koprucki Sekretarz (kierowca)

Józef Drzewiecki Skarbnik (kierowca)

 

Członkami są:

  • Donat Wojciechowski (kierowca),
  • Wiesław Maćkowiak (kierowca),
  • Marcin Lesiński,
  • Paweł Niewiedziała,
  • Michał Niewiedziała,
  • Maciej Juszczak,
  • Mariusz Śmidoda,
  • Mirosław Grzeszczak,
  • Adrian Skrzypczak,
  • Michał Lewandowski,
  • Marcin Kuźmenko,
  • Michał Zandrowicz.

Najdłuższy staż, od 1992 r., spośród nich mają D. Wojciechowski i J. Drzewiecki. Tak jak bywało w przeszłości, wśród nich są członkowie rodzin czy kontynuujący rodzinną tradycję przynależności do OSP. Co najbardziej pamiętają z ostatnich lat; wielki karambol na drodze nr 2 (obecnie 92) w 2003 r., pożar harcówki w tym roku. Przez szeregi ochotniczej straży pożarnej w Swarzędzu, przez wiek jej istnienia przewinęło się być może nawet kilkuset członków czynnych. Do tego dochodzili członkowie wspierający. Dziś nie sposób ustalić ich listy, dojść po czyjej stronie była racja w konfliktach i sporach. Ci, którzy wypełniali i wypełniają swój dobrowolnie przyjęty obowiązek zasługują na szacunek i pamięć, nawet jeśli nie można przywołać ich z nazwiska. Żyjący członkowie, którym wiek, stan zdrowia czy inne przyczyny nie pozwalają pełnić służby mają status członka honorowego. Miejsce członków wspierających zajęli sponsorzy, między innymi Andrzej Arentowski – firma Cybina. Co chcieli by mieć, by móc jeszcze lepiej służyć mieszkańcom miasta i gminy. Przede wszystkim nowy samochód bojowy, pokładowy komputer z planami miejscowości, obiektami i planami ich zabezpieczenia przeciwpożarowego, GPS.

Autor dziękuje za pomoc w uzyskaniu materiałów i konsultacje: Komendantowi Sławomirowi Kaźmierczakowi i załodze etatowej, Marianowi Szkudlarkowi, Jarosławowi Kowalskiemu, Florianowi Fiedlerowi, Krystynie Adamczak, Ewie Brożyńskiej, Mirosławowi Grzeszczakowi.

Materiały pisane wykorzystane w niniejszym opracowaniu:

  • dwa anonimowe opracowania historii swarzędzkiej straży
  • Edmund Zaporowski, dzienniku pisanym od stycznia 1945 r. do lipca 1946 r.
  • kserokopie dokumentów rodziny Stanisława Kwaśniewskiego
  • PROTOKUŁY ZARZĄDU i PROTOKUŁY ZEBRAN WALNYCH z lat 1927 – 1932
  • Protokólarz Walnych Zebrań O.S.P. w Swarzędzu Od. 27 luty 1960. r Do 1.04.1986. r
  • Podsumowanie na „świętego Floriana” z 14.05.1996 r.
  • Pisma wchodzące i wychodzące 1991 – 1992 r.
  • Tygodnik Swarzędzki Nr 17 (35) z 1992 r. i Nr 31 (511) z 2001 r.
  • Glos Swarzędza z 1935 r.
  • materiały archiwalne Związku Harcerstwa Polskiego ze Swarzędza
  • Białek W. Swarzędz, Swarzędz 1988
  • Nawrocki S. (redakcja) Dzieje Swarzędza 1638 – 1988, Swarzędz 1988
  • dyplomy
  • strona www. swarzedz.pl

Fotografie udostępnili: Krystyna Adamczak